Pan Tomasz z Zielonej Góry oburza się po otrzymaniu rachunku za prąd w wysokości ponad 21 tysięcy złotych za 2023 rok. "Człowiek mdleje, jak widzi taki rachunek!" - mówi zrozpaczony mieszkaniec. Warto zaznaczyć, że chodzi o normalny stumetrowy dom, który w ciągu ostatnich kilku lat został gruntownie zmodernizowany, posiadający dodatkowo instalację fotowoltaiczną.

Jak donosi serwis tvn24.pl, pan Tomasz musiał uregulować fakturę, ponieważ jego rodzina przechodzi trudny okres - ich syn przeszedł poważną operację, co sprawiło, że nie mogli sobie pozwolić na odcięcie energii elektrycznej. "Zrobiliśmy wszystko, żeby zaoszczędzić na rachunkach – mamy ocieplenie, kominek z płaszczem wodnym oraz rekuperację," tłumaczy mężczyzna.

Rachunek wystawiony przez Enea wyniósł dokładnie 21 253,60 zł. To jednak nie koniec kłopotów - rodzina otrzymała nowe prognozy płatności o wartości około 4 tysięcy złotych, które będą obowiązkowe co dwa miesiące.

"Patrząc na te rachunki, uznaliśmy, że musimy sprzedać ten dom. To jest katastrofa!" - podkreśla pan Tomasz, którego nieustanny stres związany z sytuacją ma negatywny wpływ na zdrowie.

Mężczyzna odwołał się od naliczeń, jednak Enea ogłosiła, że ich analiza wykazała, iż reklamacja była niezasadna. "To jest absurd! Nie prowadzimy piekarni, nie robimy pizzy codziennie!" - dodał z rozpaczą.

Wszystko zmieniło się po interwencji mediów. Po kontakcie z tvn24.pl, Enea przyznała, że doszło do pomyłki w klasyfikacji taryfy. "Ustalono, że podczas wprowadzania zmian do umowy związanych z montażem mikroinstalacji przypisano błędną grupę taryfową. Przepraszamy za zaistniałą sytuację!" - powiedziała rzeczniczka prasowa Berenika Ratajczak.

Cała sytuacja podkreśla, jak vitalna jest transparentność i dokładność w rozrachunkach energetycznych. Coraz więcej rodzin w Polsce staje przed podobnymi problemami, co budzi obawy o przyszłość energetyki w kraju. To tylko kolejny przykład na to, jak ważne dla obywateli jest monitorowanie swoich rachunków i reagowanie na nieprawidłowości.