W zaciętym wyścigu prezydenckim w USA, w którym głównymi rywalami są Donald Trump i Kamala Harris, mieszkańcy stanu Wirginia już oddali swoje głosy w ramach wczesnego głosowania. To pierwszy stan, który wdrożył tę procedurę w tegorocznych wyborach.

Wczesne głosowanie zyskuje na popularności, zwłaszcza że w 2020 roku aż 69% wyborców zdecydowało się na tę formę głosowania, zarówno osobiście w lokalach, jak i korespondencyjnie, według badań Massachusetts Institute of Technology. Wielu wyborców podkreśla, że wczesne oddanie głosu ułatwia życie i pozwala uniknąć nieprzewidzianych sytuacji, takich jak np. problemy z transportem w dniu wyborów.

Z najnowszych badań przeprowadzonych przez "New York Times", "The Philadelphia Inquirer" oraz Siena College wynika, że zarówno Kamala Harris, jak i Donald Trump cieszą się równo po 47% poparcia wśród wyborców, co oznacza ogromną rywalizację między obiema stronami. Badania te przeprowadzono na próbce 2437 ankietowanych w miesiącu wrześniu.

Podejrzewając, jak blisko decyzji wyborczej jesteśmy, pojawiają się również pytania o to, jak w te wybory wpłynie sytuacja polityczna i gospodarcza w kraju, a także o wyborców niezdecydowanych, którzy mogą zadecydować o ostatecznym wyniku głosowania.

W związku z wyjątkowością tego roku, niektórzy eksperci zwracają uwagę na znaczenie strategii marketingowych obu kandydatów. Analizując ich kampanie, można zauważyć, że każdy z nich stara się trafić do różnych grup społecznych – Trump koncentruje się na kwestiach gospodarczych, natomiast Harris zwraca uwagę na równość rasową i kwestie związane z klimatem. Jakie będą efekty tych działań? Przekonamy się już niebawem!

Obserwując tegoroczne wybory, warto zaobserwować również wpływ mediów społecznościowych na postawy wyborców oraz jakie fałszywe informacje mogą wpłynąć na przebieg kampanii. 2024 roku może być kluczowym momentem dla przyszłości Ameryki.

Michał Blus / Polsatnews.pl

Czytaj więcej o kulisach wyborów i prognozach na przyszłość!