Ostatnie wydarzenia związane z Pawłem Łatuszką, byłym ambasadorem w Polsce i Hiszpanii, są szokujące. Dwa dni temu hiszpański dziennik "ABC" ujawnił, że Rubcow, znany również jako Pablo Gonzalez, który został wydany Rosji w ramach wymiany szpiegów, miał na celowniku białoruskich opozycjonistów, w tym Łatuszkę. Rubcow, rzekomo działający dla rosyjskiej FSB, miał za zadanie zbierać informacje o białoruskich opozycjonistach i ich działaniach w Polsce.

Łatuszka, który jest członkiem Narodowego Zarządu Antykryzysowego, odkrył, że wizyty Rubcowa w NAU miały na celu prowadzenie wywiadu. Warto zaznaczyć, że w kontekście niepokojącej sytuacji w Białorusi, Łatuszka twierdzi, że Rosja i Białoruś mogą zmieniać taktykę działania, by destabilizować kraje Unii Europejskiej, szczególnie w czasie konfliktu na Ukrainie.

Co więcej, według Łatuszki, białoruskie służby (KGB) zaczęły szantażować członków NAU, oferując im różne formy współpracy w zamian za ułaskawienia. Jeśli to nie przyniosło efektów, pojawiły się groźby zatrzymania ich rodzin. To podkreśla bezwzględność reżimu Łukaszenki w pozbywaniu się opozycji.

Wydaje się, że Łatuszka nie ma złudzeń co do tego, jak poważne są groźby, które otrzymuje. Ostatni e-mail, w którym straszyli go morderstwem, zdaje się być dowodem na to, że espionage zagraża nie tylko politykom, ale również ich rodzinom i bliskim. Jak twierdzi, "wszystko wskazuje na to, że działania GRU są coraz bardziej agresywne w całej Europie."

Te niepokojące wiadomości mają istotne znaczenie, zwłaszcza w kontekście wzrastającego napięcia między Białorusią a Zachodem. Opozycjoniści, tacy jak Łatuszka, są teraz w jeszcze większym niebezpieczeństwie niż kiedykolwiek wcześniej. Jak długo będą mogli unikać brutalnych działań reżimu? Czas pokaże, ale jedno jest pewne - sytuacja wymaga naszej uwagi oraz wsparcia dla białoruskiej opozycji.