Opole i Wrocław są w stanie gotowości w obliczu nadchodzącego kryzysu powodziowego, korzystając z nowoczesnych rozwiązań, takich jak zbiornik Racibórz. Prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski, podkreślił znaczenie tego zbiornika, mówiąc: "Gdyby nie zbiornik, sytuacja byłaby dramatyczna". Aktualnie zbiornik jest napełniony do 56% swojej pojemności, co daje około 103 mln m3 wody, co stanowi istotne zabezpieczenie dla tych dwóch miast.

Warto wspomnieć, że nowy polder żelazna, uruchomiony półtora roku temu, zdolny jest do przechwycenia 10 mln m3 wody, co znacznie wspiera działania przeciwpowodziowe w Opolu. Prezydent dodał, że w obliczu wzrostu poziomu wody w Odrze, ewakuowano mieszkańców dziesięciu domów z zagrożonych obszarów.

Również Wrocław przygotowuje się na nadchodzące powodzie, gdzie według prognoz, szczyt kulminacyjny może wystąpić w środę. Prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk, zaznaczył, że miasto przygotowało się na scenariusz pesymistyczny, w którym fala powodziowa może osiągać 3100 m3 wody na sekundę. "To mniej niż w 1997 roku, ale musimy być czujni" – stwierdził Sutryk.

Co ciekawe, nie tylko Opole i Wrocław są w niebezpieczeństwie. W wyniku pęknięcia tamy na terenie Czech, można spodziewać się większego naporu wód w Polskim systemie hydrologicznym, ale przedstawiciele IMGW uspokajają: "To powinno zmniejszyć ilość wody w Polsce, ponieważ część zostanie zatrzymana w Czechach".

Temat powodzi nie jest nowym zjawiskiem. Wojewoda dolnośląski informuje o szacunkach strat już w kilku dolnośląskich gminach, w tym Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju, które ucierpiały od wezbrałych rzek oraz intensywnych opadów. Obecnie trwają prace nad oszacowaniem strat, a część terenów pozostaje odcięta z powodu zniszczeń komunikacyjnych.

Rząd planuje przeznaczyć w sumie około miliarda złotych na wsparcie powodzian, oferując pomoc doraźną, a także fundusze na remonty i odbudowę zniszczonych budynków. To wezwanie do działania jest szansą na wyciągnięcie wniosków z przeszłości.