Kraj

Po powodzi turyści masowo opuszczają Dolny Śląsk - dramat w branży turystycznej!

2024-09-25

Dolny Śląsk, znany ze swojego rozwiniętego przemysłu turystycznego, zmaga się teraz z katastrofalnymi skutkami powodzi, które dotknęły wiele lokalnych przedsiębiorstw. "W pięciu gminach wszyscy przedstawiciele branży turystycznej borykają się z poważnymi problemami. Nie tylko miejscowości bezpośrednio dotknięte wodami powodziowymi, jak Morawka czy Biała Lądecka, ale także te, które są niedostępne z powodu uszkodzonych dróg, są w kryzysie," mówi krótko Marta Feiga, dyrektor Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.

Właściciele agroturystyk oraz pensjonatów w dolinach rzek, które w ostatnich dniach wyniosły swoje koryta, znajdują się w szczególnie trudnej sytuacji. Wiele z nich obawia się, że nie otrzymają pomocy finansowej, ponieważ ich obiekty nie zostały fizycznie zniszczone, lecz z powodu ograniczonego dostępu, stracili praktycznie wszystkich gości.

Ciekawym aspektem sytuacji są gminy, które nie ucierpiały z powodu powodzi i są łatwo dostępne, jednak turyści rezygnują z wizyt z obaw o potencjalne skutki powodzi, takie jak brak zasięgu GSM czy dostępu do wody. "Mimo że tam wszystko wróciło do normy, turyści nadal się obawiają," dodaje Feiga.

Skala problemów, z jakimi boryka się dolnośląska branża turystyczna, jest niezwykle niepokojąca. W Parku Narodowym Gór Stołowych, gdzie żaden ze szlaków nie został zniszczony, sprzedaż biletów spadła drastycznie. "W ciągu dziesięciu dni po powodzi sprzedano tylko 1030 biletów, w porównaniu do 9,3 tys. w tym samym okresie rok wcześniej. To ogromne straty – turyści nie przyjeżdżają, więc nie korzystają z noclegów ani gastronomii," relacjonuje Feiga.

Choć w Wałbrzychu i Karkonoszach sytuacja wydaje się nieco lepsza z powrotem turystów indywidualnych, wiele zorganizowanych wycieczek, w tym zielone szkoły, zostało odwołanych, co przynosi dodatkowe straty. "W jednym z hoteli w Karkonoszach, w ciągu pięciu dni odwołano rezerwacje o wartości przekraczającej 100 tys. zł," mówi dyrektor.

Nie tylko hotele ucierpiały. Również w pobliżu Wrocławia, gdzie często organizowane są duże imprezy dla firm, w ciągu pięciu dni anulowano wydarzenia o wartości 500 tys. zł. Nawet sztolnie w Walimiu, które nie były dotknięte powodzią, straciły 30 tys. zł z powodu rezygnacji z biletów wstępu.

"Największym zagrożeniem są teraz decyzje podejmowane w szkołach dotyczące wycieczek i obozów. Wiele z nich może zrezygnować z wyjazdów do Dolnego Śląska, co spowoduje długiterminowe straty w branży turystycznej," ostrzega Feiga. Dolny Śląsk stoi przed ogromnym wyzwaniem, a przyszłość lokalnej turystyki jest w niepewności. Co przyniesie najbliższy czas? Okazuje się, że powódź nie tylko zniszczyła infrastrukturę, ale również biorąc pod uwagę strach turystów, może zrujnować przyszłość regionu jako atrakcyjnego miejsca wypoczynku.