Zgubiona w labiryncie lotniska, 14-letnia dziewczyna wracała do domu po wizycie u rodziny we Francji. Udała się na bramkę wskazaną na jej karcie pokładowej, nie wiedząc, że jej lot do Londynu odbywa się z bramki oddalonej zaledwie o 50 metrów. Niestety, nikt z personelu lotniska ani pracowników linii lotniczej nie zareagował na sytuację samotnej nastolatki.

Rodzice dziewczyny, oburzeni beztroskim podejściem British Airways, przesłali list do mediów, w którym wyrazili swoje zaniepokojenie. Mimo że linia lotnicza była świadoma, że dziewczyna podróżuje sama, nie podjęto żadnych działań mających na celu zapewnienie jej bezpieczeństwa i wsparcia. Zamiast pomocy, dziewczyna trafiła na opryskliwego pracownika, a jej próby przejścia przez kontrolę paszportową kończyły się frustracją i łzami.

Rodzice podjęli trudną walkę o zmianę daty lotu, co jeszcze bardziej podkreśliło brak empatii ze strony British Airways. Linia lotnicza zażądała zakupu nowego biletu za astronomiczną kwotę 1200 funtów (około 6,1 tys. zł). Dopiero po fali skarg zarząd zgodził się na obniżenie ceny do 680 funtów.

Warto zauważyć, że British Airways pozwala 14-latkom na samodzielne podróże, ale nie oferuje już pracy opiekunów dla niepełnoletnich pasażerów. Usługa Skyflyer, która wcześniej zapewniała taką opiekę, została zlikwidowana w 2016 roku w ramach cięcia kosztów.

Incydent ten nie jest osamotniony w swojej naturze. Wcześniej, linia Porter Airlines usunęła z pokładu 14-letnią Camryn Larkan z powodu błędu proceduralnego. Takie sytuacje skłaniają do refleksji na temat odpowiedzialności linii lotniczych za młodych podróżników, które pozostawiane są w chaotycznym świecie lotniskowej biurokracji.

Problemy te wskazują na poważne zaniedbania w standardach obsługi klienta w branży lotniczej i stawiają pytanie o bezpieczeństwo oraz dobrostan najmłodszych podróżników. Eksperci sugerują, że konieczne są zmiany w politykach linii lotniczych oraz zwiększenie nadzoru nad procesami, które dotyczą niepełnoletnich pasażerów.