Intel, niegdyś potęga w branży technologicznej, stoi na krawędzi przepaści, z perspektywą pierwszej rocznej straty od 1986 roku. Zastrzeżenia, jakie pojawiają się w kontekście zarządzania spółką, stawiają pod dużym znakiem zapytania przyszłość tej legendarnej marki.

Zatrważający jest fakt, że Intel, pomimo wykupienia chipów od Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC), nie potrafił nawiązać owocnej współpracy z tym kluczowym producentem półprzewodników. Publiczne wypowiedzi CEO Pat Gelsingera, który podkreślał, że "Taiwan nie jest stabilnym miejscem", mogły spowodować negatywne reakcje ze strony TSMC, co z kolei wpłynęło na korzystne warunki współpracy.

W międzyczasie, w miarę gdy inni gracze, tacy jak Nvidia, AMD, Amazon czy Google, przyciągają wzrok inwestorów, Intel nie potrafił zagospodarować rosnącego przychodu z rozwoju sztucznej inteligencji. Pomimo obiecujących projektów związanych z układami AI, takich jak serie Gaudi, Intel wciąż napotyka na znaczące problemy techniczne i opóźnienia w dostawach chipów.

Co więcej, Intel przechodzi właśnie przez proces drastycznych redukcji zatrudnienia. Do 15 000 pracowników zostanie zwolnionych, co ma przynieść oszczędności rzędu 10 miliardów dolarów. Jednak ta decyzja wywołuje falę niepokoju, szczególnie w polskim oddziale, gdzie zwolnienia dotkną setki pracowników w Gdańsku oraz wstrzymanie projektu budowy fabryki w Wrocławiu.

W obliczu takich wyzwań Gelsinger i jego zespół mają trudne zadanie przed sobą. Konkurencja w postaci firm projektujących własne układy scalone, jak Amazon i Google, staje się coraz bardziej zacięta. Klienci Intela są zmuszeni do podejmowania decyzji opartej na innowacyjności, a wiele firm już zaczęło inwestować w alternatywne technologie. Szanse Intela na powrót na szczyt maleją z każdym dniem, co rodzi obawy o jego dalszą obecność na rynku półprzewodników.

Czy Intel znajdzie sposób, by przetrwał w tym wymagającym środowisku? Z pewnością czeka go długa droga do odbudowy reputacji i pozycji na rynku.