Gronkiewicz-Waltz: Sikorski zachował się godnie, a Olejnik jak zwykle
2024-11-13
Autor: Katarzyna
Na programie "Kropka nad i" emitowanym na TVN24 w miniony wtorek doszło do zaskakującej wymiany zdań między Moniką Olejnik a ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim.
W trakcie dyskusji Olejnik powołała się na artykuł w "Tygodniku Powszechnym", w którym poruszano temat żydowskiego pochodzenia żony ministra, Anne Applebaum. – W mniemaniu niektórych członków KO jest to problem. Co by pan odpowiedział autorowi tego artykułu? – zapytała dziennikarka. Sikorski odpowiedział: – Uważam, że jest już zaakceptowaną tradycją, iż pierwszymi damami mogą być osoby żydowskiego pochodzenia.
Ta wymiana zdań zakończyła rozmowę. Olejnik pożegnała się z widzami oraz gościem, ale Sikorski, bez słowa, wstał i opuścił studio, nawet przy włączonych kamerach. Po programie w mediach społecznościowych napisał, że "wbrew insynuacjom redaktor Olejnik, Polska nie jest krajem antysemitów", dodając, że oczekuje przywrócenia standardów dziennikarskich w TVN i Warner Bros./Discovery.
Krytyka ze strony Gronkiewicz-Waltz
Na sytuację zareagowała także Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezydent Warszawy, która na portalu X wyraziła swoje zdanie w dość mocny sposób.
– Sikorski zachował się kulturalnie i godnie, a Monika Olejnik po raz kolejny zachowała się nieodpowiednio – napisała na swoim profilu.
Z kolei Monika Olejnik również odniosła się do zaistniałej sytuacji, przepraszając na Instagramie za ewentualne nieprecyzyjne wypowiedzi. "Przepraszam Państwa, wszystkich moich widzów – jeśli nie byłam dość precyzyjna i dobitna. Nie były moją intencją żadne insynuacje; podobnie jak minister Sikorski uważam, że Polska nie jest krajem antysemitów!" – zaznaczyła dziennikarka.
Cała sytuacja wywołała szereg reakcji w mediach społecznościowych, gdzie internauci komentowali zarówno postawę Sikorskiego, jak i Olejnik. Wiele osób podkreślało znaczenie otwartej i kulturalnej dyskusji na temat trudnych tematów, jakimi są kwestie pochodzenia i tożsamości w społeczeństwie polskim. Ostatni incydent spotkał się z dużym zainteresowaniem publiczności, stawiając pod znakiem zapytania przyszłość programów publicystycznych w Polsce.