Kraj

Była pracownica RARS łamie milczenie. "Wiedziałam, w co się angażuję"

2024-09-25

W Rządowej Agencji Rezerw Materiałowych w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy miały występować poważne nieprawidłowości. W sprawie został zatrzymany były prezes RARS, Michał K. Wcześniej zarzuty postawiono Justynie Gdańskiej, byłej dyrektorce ds. zakupów, oraz Joannie P., która pełniła funkcje kierownicze.

Prokuratura wskazała na "przekroczenie uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, które polegały na preferencyjnym traktowaniu niektórych kontrahentów".

Gdańska, w rozmowie z portalem Wirtualna Polska, przerwała milczenie i stwierdziła: - Chcę przeprosić za swoje postępowanie, którego się wstydzę i bardzo żałuję. Wiem, że zawiodłam. Ostrzega ją kara do 10 lat więzienia.

Afera RARS staje się coraz głośniejsza. Justyna Gdańska przyznała, że rozpoczęła pracę w RARS w kwietniu 2020 roku, w trudnym czasie pandemii COVID-19. - To były niezwykle intensywne miesiące. Pracowaliśmy nieprzerwanie, często po kilkanaście godzin dziennie, nawet w trakcie lockdownu - mówiła.

Mimo to podkreśliła, że RARS dokonał wielu pozytywnych działań, chociaż same nieprawidłowości muszą być rozliczone. Zaznaczyła, że nie przyjęła żadnych korzyści majątkowych, co miało dowodzić jej uczciwości.

W 2022 roku zdobyła awans na stanowisko dyrektorskie, ale zaczęła być traktowana z nieufnością. - Reagowałam na sygnały o nieprawidłowościach z zdziwieniem. Zastanawiałam się, co się dzieje, ale nie miałam pewności, do kogo mogę się zwrócić - dodała. Gdańska podkreśliła, że czuła presję, aby utrzymać pracę.

Przypadek Pawła Szopy, twórcy marki "Red is Bad" i bliskiego współpracownika polityków Zjednoczonej Prawicy, rzuca cień na całą sprawę. Gdańska powiedziała: - Wydatki dla niego opiewające na setki milionów złotych są całkowicie nie do obrony. Mówiłam 'dość' przy zakupie agregatów, które miał nam dostarczyć - zaznaczyła, nie wchodząc jednak w szczegóły.

W grudniu 2023 roku, tuż przed zmianą rządu, CBA przeszukało siedzibę RARS oraz personalia pracowników. 4 lipca aresztowano Gdańską, co było dla niej szokiem - nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Po pięciu tygodniach wyszła z aresztu, podkreślając, że teraz zdaje sobie sprawę z przekroczenia swoich uprawnień.

Jak zaznaczyła, powód, dla którego nie zgłosiła nieprawidłowości, był pragmatyczny - nie chciała stracić pracy w niepewnych czasach. Warto dodać, że sprawa ta wywołuje wiele kontrowersji w polskiej polityce, a detale dotyczące wydatków RARS mogą zburzyć zaufanie do publicznych instytucji. Gdańska nie ukrywa swojej frustracji wobec byłego premiera Mateusza Morawieckiego za angażowanie się w jej osobistą sytuację, co dodało jej dodatkowej presji na ustosunkowanie się do zarzutów.