Zrezygnowali z pracy i otworzyli ośrodek wypoczynkowy w Tajlandii. Ich historia pełna wyzwań
2025-01-26
Autor: Piotr
Para, składająca się z 54-letniego Johana, inżyniera spawalnictwa, i jego żony Sabine, zawsze marzyła o samodzielnym kierowaniu swoim życiem zawodowym, zamiast pracować dla kogoś innego. Postanowili zmienić swoje życie, wyrwać się z codziennej rutyny i zrealizować swoje marzenie w przepięknym kraju, który już znali.
Decyzję o przeprowadzce do Tajlandii podjęli po natrafieniu na ogłoszenia o nieruchomościach do wynajęcia. Zaintrygowani, postanowili obejrzeć nieruchomość nad plażą Klong Khong na wyspie Koh Lanta, która jest częścią prowincji Krabi. Koh Lanta jest znana z pięknych plaż i turystycznej atmosfery, a sama wyspa jest oddalona o około 70 km od międzynarodowego lotniska Krabi.
Kiedy przyjechali, zauważyli, że ośrodek, który chcieli wynająć, wymagał wielu poprawek. Choć budynki miały potencjał, były w kiepskim stanie z powodu wilgotnego klimatu i pandemii, która zrujnowała branżę turystyczną. Urok tej nieruchomości leżał jednak w jej lokalizacji i możliwości przekształcenia. Po przemyśleniach i konsultacjach z agentem zdecydowali się na wynajem na 20 lat.
Koszty związane z remontem nieruchomości wyniosły około 200 tys. euro (około 851 tys. złotych), co sfinansowali m.in. ze sprzedaży swojego domu w Holandii.
Ośrodek wypoczynkowy obejmuje 16 samodzielnych domków dla gości, basen, restaurację oraz bar, a także pralnię. Czas najwyższy na zarobek przypada na sezon turystyczny, który trwa od grudnia do marca, kiedy to warunki pogodowe sprzyjają wypoczynkowi. Poza sezonem ceny są znacznie niższe, a najtańszy pokój kosztuje około 1100 bahtów tajskich (około 131 zł), podczas gdy w szczycie sezonu cena wzrasta do 2600 bahtów tajskich (około 307 zł).
Para zatrudnia dziewięciu pracowników, aby wspierać codzienne operacje ośrodka. Zauważają, że największym wyzwaniem była adaptacja do lokalnych norm budowlanych i mniej rygorystyczne podejście do terminów, co często różni się od ich wcześniejszych doświadczeń w Holandii.
Z perspektywy czasu zarówno Johan, jak i Sabine podkreślają, że życie w Tajlandii stało się dla nich spokojniejsze i bardziej satysfakcjonujące. Cieszą się z bliskości natury, nowego stylu życia i większej harmonii między pracą a życiem prywatnym. Sabine zauważa, że cieszy się z pięknego otoczenia, a Johan dodaje, że brak presji, której doświadczali w Holandii, daje im nową wolność.
Mimo że tęsknią za niektórymi elementami życia w Holandii, jak na przykład cztery pory roku, rozważają przyszłość z optymizmem. Niedawno otworzyli również restaurację serwującą dania kuchni europejskiej i tajskiej, co wzbogaca ich ofertę i przyciąga jeszcze większą liczbę gości.
Ostatecznie, mimo licznych wyzwań, takich jak problemy z remontem czy adaptacją do nowego rynku, czują, że podjęli właściwą decyzję, a ich marzenia o życiu w Tajlandii się spełniają.