Donald Tusk, były premier Polski, wyraził swoje zaniepokojenie słowami Elona Muska, które padły na wiecu niemieckiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Tusk zauważył, że wypowiedzi liderów AfD o 'Wielkich Niemczech' oraz o potrzebie zapomnienia o niemieckiej winie za zbrodnie nazistowskie brzmią 'nazbyt znajomo i złowieszczo', szczególnie w przededniu rocznicy wyzwolenia Auschwitz.

Musk, który wziął udział w wiecu za pośrednictwem online, powiedział: "Uważam, że Niemcy zbyt mocno koncentrują się na winach przeszłości. Powinniśmy zostawić to za sobą. Dzieci nie powinny czuć się winne za grzechy swoich ojców i dziadków". Jego słowa spotkały się z szeroką krytyką, wielu komentujących podkreśliło, że niemożność rozliczenia się z historią może prowadzić do powielania tych samych błędów w przyszłości.

Muska wsparła liderka AfD, Alice Weidel, która nawoływała do dumy z niemieckiej tożsamości i nawiązała do hasła ''Make Germany great again'', co jest bezpośrednim odniesieniem do wyborczego sloganu Donalda Trumpa.

Reakcje na przemówienia podczas rally były pochmurne. Prezes Instytutu Jad Waszem, Dani Dajan, komentując te słowa, zaznaczył, że pamięć o Holocaustie i rozumienie ciemnych kart w historii powinny być podstawą niemieckiego społeczeństwa. "Niedopełnienie tego jest obrazą dla ofiar nazizmu oraz poważnym zagrożeniem dla demokratycznej przyszłości Niemiec" - stwierdził Dajan.

Warto przypomnieć, że w poniedziałek mija 80. rocznica wyzwolenia Auschwitz-Birkenau. Z tej okazji do Polski zjadą delegacje z całego świata, aby uczcić pamięć ofiar Holokaustu, w tym dzieci, które tam zginęły. W obliczu tak smutnej rocznicy, kontrowersyjne słowa Muska mogą jedynie potęgować napięcia i prowadzić do refleksji nad historią.

W obliczu dalszych polaryzacji społecznych w Europie, ważne jest, aby przypominać o historii i uczcić pamięć tych, którzy stracili życie w wyniku zbrodni. Czy elity polityczne powinny ponownie uczyć się na błędach przeszłości?