W piątek, około godziny 5, zakończyło się wielogodzinne przesłuchanie Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia, w śląskim oddziale Prokuratury Krajowej. Po opuszczeniu budynku prokuratury, Sutryk stanowczo odrzucił wszelkie oskarżenia dotyczące łapówek, nazywając je "absurdalnymi".

"Nie przyznałem się do winy i złożyłem obszerne wyjaśnienia. Większość z tych spraw była omawiana już prawie dwa lata temu, więc dla mnie to nie są nowe informacje" – powiedział Sutryk, podkreślając, że mimo upływu czasu sytuacja jest dla niego co najmniej dziwna.

Prezydent Wrocławia, pytany o możliwość rezygnacji z urzędu, odpowiedział, że nie widzi ku temu żadnych powodów. "Gdyby sprawa dotyczyła mojej funkcji, prokurator mógłby mi zakazać sprawowania jej, a tak się nie stało" – wyjaśnił Sutryk.

W kontekście swojego zatrzymania oraz przesłuchań, Sutryk stwierdził, że działania prokuratury mogły być zorganizowane w sposób bardziej rozważny. „Większość czasu spędziłem na czekaniu, a nie na składaniu wyjaśnień" – dodał.

Na pytanie o ewentualny kontekst polityczny sprawy, Sutryk powiedział: "Nie wiem, jaki ma kontekst, ale przez ostatnie lata byłem poddawany różnym próbom, a to wszystko wygląda dość podejrzanie".

Warto przypomnieć, że Sutryk stoi pod zarzutem wręczenia korzyści majątkowej byłemu rektorowi Collegium Humanum, aby uzyskać dyplom studiów podyplomowych MBA, mimo że tych studiów w rzeczywistości nie ukończył. Jak informuje Prokuratura, dyplom ten posłużył prezydentowi Wrocławia w kilku samorządowych instytucjach, a na jego podstawie miał wyłudzić łączną kwotę ponad 230 tys. zł.

Cała sprawa wywołuje wiele kontrowersji w Wrocławiu, gdzie Sutryk cieszył się dużym zaufaniem społecznym. Wśród mieszkańców pojawiają się głosy, że to zjawisko może być szerszym problemem korupcyjnym w samorządach. Oczekiwany jest dalszy rozwój wydarzeń oraz reakcja innych polityków na zaistniałą sytuację. Czy to początek końca kariery Jacka Sutryka? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.