Kraj

Premier przywraca porządek po powodzi: Samorządowcy ujawniają szokujące kulisy

2024-09-19

Premier Donald Tusk w ostatnich dniach stara się ogarnąć chaos po katastrofalnych powordziach, które dotknęły kilka regionów Polski. "Odgrywamy dramat, w którym mamy dobrego cara i złych bojarów" - komentują urzędnicy.

Minione dni ujawniły, że współpraca między rządem a samorządami w kryzysie przynosi efekty, choć początkowo "niedziela i poniedziałek były chaotyczne". Samorządowcy skarżą się na sprzeczne prognozy meteorologiczne, które wprowadzały w błąd zanim nadeszły intensywne opady deszczu.

Premier prowadził posiedzenia sztabów kryzysowych we Wrocławiu, odwiedzał zalane miejscowości i wygłaszał oświadczenia pełne emocji dla urzędników oraz służb. Ostra krytyka padła pod adresem Tauronu oraz IMGW, które zdaniem premiera nie potrafiły rzetelnie prognozować stanu wód.

Lokalni urzędnicy wyrażają frustrację, twierdząc, że ich wysiłki są częściej krytykowane niż doceniane. Niektórzy zwracają uwagę, że mimo potężnych zniszczeń, pomoc ze strony rządu zaczyna docierać na czas: "Sytuacja od wprowadzenia stanu klęski żywiołowej staje się coraz lepsza, a koordynacja działań przypomina dobrze naoliwioną maszynę" - relacjonują.

Ponadto, urzędnicy z zalanych terenów zauważają, że w ostatnich dniach dochodzi do lepszej komunikacji ze służbami wojewódzkimi; dostają telefony z informacjami o dostępnych zasobach i wsparciu.

Jednak, rozmawiając o działaniach przed powodzią, samorządowcy są mniej pochlebni. "Prognozy były chaotyczne, a w krytycznym momencie nie uzyskiwaliśmy konkretnych informacji, co rodziło panikę" - skarży się jeden ze starostów. Niekiedy wpływały uspokajające komunikaty, które okazywały się mylące, gdy deszcz zaczął padać w intensywny sposób.

Niektórzy wójtowie podnoszą kwestię gotowości zbiorników retencyjnych: "Dlaczego nie spuściliśmy wody z wcześniejszych pojemników? Wiedzieliśmy, że nadchodzą ulewne deszcze. Gdyby zbiorniki były lepiej zarządzane, moglibyśmy uniknąć wielu katastrof". Tego rodzaju głosy są coraz częstsze, a dezinformacja wśród mieszkańców zrodziła liczne teorie spiskowe dotyczące nieefektywności rządowych działań.

W obliczu kryzysu, premier wezwał lokalnych liderów do intensywnej współpracy, ale samorządowcy wiedzą, że to nie wystarczy. "Za to, co się stało, ktoś naprawdę powinien ponieść konsekwencje" - podsumowują w rozmowach. W tej dramatycznej sytuacji Polacy oczekują nie tylko szybkiej reakcji, ale i transparentności działań odpowiedzialnych za ich bezpieczeństwo.