W heroicznym wysiłku przeciwko żywiołowi wzięło udział ponad 33 tysiące ratowników, w tym 800 żołnierzy. Ewakuowano około 2400 mieszkańców, a 76 razy do akcji musiał wkroczyć śmigłowiec. Mimo intensywnych działań, 24 miejscowości wciąż pozostają odcięte od świata, a najwięcej pracy przed służbami jest w regionach Tullnerfeld i Pielachtal.

Rząd Dolnej Austrii zatwierdził fundusz pomocy nadzwyczajnej w wysokości 75 milionów euro. Gubernator zapewnia, że mieszkańcy mogą liczyć na wsparcie do 20 proc., a w szczególnie trudnych przypadkach nawet do 50 proc. wartości szkód. To z pewnością nieco łagodzi aktualną sytuację, ale wiele osób zastanawia się, jak długo potrwa odbudowa.

Tymczasem Wiedeń stopniowo wychodzi z kryzysu, a wstrzymane z powodu powodzi linie metra powracają do normalnego funkcjonowania. Sytuacja na krytycznym odcinku linii U2 przy Pilgramgasse również została opanowana. Dunaj, który przerwał tam wał przeciwpowodziowy, spowodował zalanie na głębokość dziesięciu metrów, ale woda została już wypompowana. Mieszkańcy są jednak wyczuleni na kolejne opady deszczu, które mogłyby zaostrzyć problemy.

W górskich rejonach nadal istnieje zagrożenie. W Alpach utrzymuje się alarm lawinowy. Po intensywnych opadach śniegu doszło do zeszłych lawin, w tym jednej w Huettschlag w Salzburgu, która porwała sześć osób. Na szczęście, dzięki szybkiej akcji ratunkowej, udało się uratować wszystkich, chociaż jedna osoba doznała poważnych obrażeń. Służby ratownicze apelują o ostrożność – silny wiatr oraz niestabilna pokrywa śnieżna znacznie zwiększają ryzyko kolejnych lawin.

Mieszkańcy regionu nieprzerwanie żyją w napięciu, a pomoc z różnych fundacji oraz wolontariuszy jest niezbędna. Zastanawiają się, czy rząd będzie w stanie szybko zareagować na nadchodzące wyzwania związane z odbudową ich domów i infrastruktury. Czy kolejne powodzie są już za rogiem, czy uda się uniknąć podobnych katastrof w przyszłości? To pytanie zadaje sobie wielu Austriaków.