Nowa "druga dama" USA przechodzi do historii. To pierwszy przypadek w dziejach kraju!
2024-11-07
Autor: Agnieszka
Biorąc pod uwagę wyniki tegorocznych wyborów prezydenckich, Donald Trump zyskał ogromną przewagę głosów elektorskich nad Kamalą Harris. Teraz, wiceprezydentem wybranym przez Trumpa został J.D. Vance, co czyni go najmłodszym wiceprezydentem USA od czasów Richarda Nixona.
Co ciekawe, zanim Vance stał się zwolennikiem Trumpa, był jego krytykiem, a prawdziwa współpraca zaczęła się w 2022 roku, gdy Vance zdobył fotel senacki.
Trump ogłosił swoją decyzję na platformie Truth Social w lipcu, wskazując na Vance'a jako najlepszego kandydata na to stanowisko. Warto wspomnieć, że poprzednim wiceprezydentem był Mike Pence, który pełnił funkcję w czasie pierwszej kadencji Trumpa w latach 2016-2020.
Po zakończeniu liczenia głosów 6 listopada, J.D. Vance złożył wyrazy wdzięczności na platformie X. Wyjątkowo wyróżnił swoją żonę, Ushę Vance, która stanie się pierwszą "drugą damą" USA pochodzenia indyjskiego.
Usha Vance, córka indyjskich imigrantów, wychowywała się w San Diego i od zawsze podkreślała znaczenie różnorodności amerykańskiego społeczeństwa.
Podczas Narodowej Konwencji Republikanów w lipcu, mówili o wyjątkowości swojego związku: "To, że J.D. i ja mogliśmy się w ogóle spotkać, zakochać i wziąć ślub, jest dowodem na wspaniałość tego kraju".
To nie wszystko, jej życiorys jest naprawdę imponujący! Usha ukończyła studia historyczne i prawnicze na Uniwersytecie Yale, a także zdobyła tytuł magistra na Uniwersytecie Cambridge jako stypendystka Gates Scholarship.
Pracowała w najwyższych kręgach wymiaru sprawiedliwości, pracując dla prezesa Sądu Najwyższego Johna Robertsa oraz Bretta Kavanaugha.
Przez dziewięć lat była związana z renomowaną kancelarią prawną Munger, Tolles & Olson, gdzie niedawno zakończyła swoją pracę.
Teraz Usha zamierza pełnić rolę "drugiej damy", co wiąże się z nowymi wyzwaniami i szansami na zaangażowanie w politykę amerykańską, dostosowując się do życia w Białym Domu.
To historyczny moment, który daje nadzieję na większą różnorodność w najwyższych władzach Stanów Zjednoczonych. Czy ta zmiana pociągnie za sobą inne? Czas pokaże!