Meghan Markle i książę Harry zostali zauważeni w centrum ewakuacyjnym w Pasadenie, tuż przed podaniem informacji, że liczba ofiar śmiertelnych pożarów wzrosła do 24. W obliczu tragicznej sytuacji w Kalifornii, ich wizyta wzbudziła wiele kontrowersji oraz krytyki w mediach społecznościowych.

Oburzona użytkowniczka platformy X, Justine Bateman, skomentowała: "Meghan i Harry nie są lepsi od pogotowia ratunkowego. Co za odrażająca ustawka. Oni 'oglądają szkody'? Czy sędziami teraz? Przecież oni są tylko turystami! Katastroficznymi turystami!".

Jednak burmistrz Pasadeny, Victor Gordo, miał inne zdanie na ten temat. Spotykając się z Sussexami, chwalił ich za gotowość do niesienia pomocy. "Przyjmujemy ich w mieście jako wspaniałych ludzi z pięknymi osobowościami", powiedział, podkreślając, że parze zależy na wspieraniu lokalnej społeczności. Dodatkowo, Harry i Meghan byli widziani z Jose Andresem, słynnym kucharzem i założycielem organizacji World Central Kitchen, co wzbudziło dodatkowe zainteresowanie mediów.

Co więcej, Sussexowie nie tylko angażują się w pomoc, lecz także przyjęli bliskie osoby, które uciekły przed żywiołem. Jak informują źródła, para stara się wspierać lokalne inicjatywy związane z pomocą dla ofiar pożarów.

Warto zauważyć, że w Kalifornii pożary są poważnym problemem, zwłaszcza w sezonie letnim, a mieszkańcy często borykają się z ich tragicznymi skutkami. W tym roku sytuacja wydaje się szczególnie zła, co może budzić jeszcze większe zainteresowanie i reakcje ze strony publicznych postaci, takich jak Harry i Meghan. Czy ich obecność pomoże przyciągnąć uwagę do tej ważnej kwestii? To pytanie pozostaje otwarte.