Finanse

Krzysztof Pawiński: „Nie da się przewidzieć przyszłości, a w biznesie liczy się intuicja”

2025-01-24

Autor: Jan

Rok 2005 był przełomowy dla Polskiego rynku, szczególnie w kontekście ekspansji na rynki Europy Środkowej. W obliczu kryzysu rosyjskiego z 1998 r., wiele polskich firm musiało zmienić swoje podejście do handlu. Dotychczasowe zyski z eksportu do Rosji stały się trudne do osiągnięcia, przeradzały się w niemożność przetrwania na tym wymagającym rynku. Pomimo dominującego przekonania, że wystarczy przeczekać trudności, Krzysztof Pawiński, prezes Maspeksu, był jednym z nielicznych, który dostrzegł nadchodzące zmiany. Zredukowali obecność na rynku rosyjskim i intensyfikowali działalność handlową w krajach takich jak Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria.

Dlaczego te kraje? W tamtym czasie były one na progu akcesji do Unii Europejskiej i korzystały z umowy CEFTA, co otworzyło możliwości dla polskich firm. Ograniczenia celne były umiarkowane, co ułatwiało wejście na te rynki. Pawiński przypomina, że przed 2001 rokiem, opłaty za eksport do Zachodniej Europy wynosiły nawet 40-50 proc. wartości produktów. W 2004 roku rozpoczął się nowy etap inwestycji w Europie Środkowej, który obejmował akwizycje lokalnych firm i marek, co pozwoliło na transformację z eksportu i dystrybucji w stronę lokalnej produkcji.

W rozmowie Pawiński zaznacza, że w 2005 roku nikt nie mógł przewidzieć, jak potoczy się sytuacja, a ci, którzy twierdzą inaczej, powinni zmienić branżę na inwestycje na giełdzie. Choć w 2005 roku zainwestowali dużo czasu i emocji w rynek rosyjski, w końcu w lipcu 2021 roku musieli się z nim pożegnać. Pawiński wspomina, że sprzedaż rosyjskich aktywów była trudnym momentem, ale z perspektywy czasu, był to krok proroczy.

Obecnie Pawiński, z wyraźnym optymizmem, ocenia, że Europa Środkowa jest znacznie lepszym miejscem do prowadzenia interesów. Wszystkie inwestycje w regionie przynoszą zyski, a Maspex zajmuje silną pozycję w wielu kategoriach produktów. W 2023 roku przychody firmy osiągnęły 15 miliardów złotych, co pokazuje, jak wielka zmiana zaszła w ciągu ostatnich 20 lat. I chociaż w 2005 roku zatrudniali 1,8 miliarda złotych w przychodach i przeżywali dynamiczny rozwój, dziś zatrudniają dwukrotnie więcej pracowników.

Pawiński podkreśla też, że rynek Unii Europejskiej, chociaż oferuje wiele możliwości, jest obciążony skomplikowanymi regulacjami i biurokracją, co wciąż stanowi wyzwanie. Wiele z nowych przepisów, które miałyby wspierać wolny rynek, paradoksalnie odbiera możliwość konkurencyjności polskim firmom.

Zwraca uwagę na to, że mimo trudności w osiąganiu dalszego wzrostu, kluczowe będzie wchodzenie w nowe kategorie produktów, np. alkoholu czy wody, aby firma mogła utrzymać dotychczasowy rozwój. Cały czas jednak stoi przed nimi wyzwanie zwiększenia efektywności produkcji. W kontekście przyszłości, Pawiński wyraża nadzieję na dalszą ekspansję, ale zauważa, że prosta replikacja dotychczasowych wzrostów nie jest możliwa. Jak sam mówi: "Nasze firmy nie będą lepsze tylko dlatego, że będą raportować ESG. Musimy wprowadzać innowacje i dostosowywać się do zmieniającego się rynku, aby przetrwać w konkurencyjnym środowisku."