Katarzyna Dowbor o trudnych początkach w TVP. "Na wizji był miły, ale..."
2024-09-21
Autor: Tomasz
Katarzyna Dowbor, znana dziennikarka i prezenterka telewizyjna, miała zaskakująco trudne początki w Telewizji Polskiej. W jej autobiografii, „Mężczyźni mojego życia”, wyjawia, że nie odnajdywała się w gronie doświadczonych spikerek, takich jak Bogusia Wander czy Edyta Wojtczak. Czuła się tam niechciana, jakby jej obecność zakłócała spokój panujący w tym zamkniętym towarzystwie.
Wysoka konkurencja oraz zawirowania w relacjach zawodowych sprawiły, że początki jej kariery były pełne wyzwań. „Na wizji był miły, ale za kulisami czułam, że mnie nie akceptuje” – przyznała, wspominając Jana Suzina, legendarnego prezentera, który otwarcie okazywał swoją niechęć do niej. Choć na ekranie potrafił zachować profesjonalizm, w prywatnych rozmowach był bardziej krytyczny.
Jan Suzin, uznawany za jednego z najlepszych w swoim fachu, nie dawał jej spokoju. Katarzyna wspomina, że często mówiono jej, że nie powinna zbyt długo mówić o filmach, które zapowiadała, mimo że jej przygotowania były zawsze staranne. „To był dla mnie cios, ponieważ chciałam być profesjonalistką, a on za każdym razem mnie zgasił” – zdradziła.
Nie jest tajemnicą, że w tamtych czasach Katarzyna Dowbor zmagała się również z Ireną Dziedzic, która nie szanowała jej wizji i próbowała namieszać w jej karierze. W trudnych chwilach wsparcia udzieliła jej Edyta Wojtczak, która stała się jej mentorką. Dowbor dziś przyznaje, jak wiele zawdzięcza jej pomoc, a bez niej mogłoby być dużo trudniej przetrwać na Woronicza.
Katarzyna dzięki determinacji i ciężkiej pracy zdobyła jednak swoje miejsce w telewizyjnym świecie, a dzisiaj wspomina te czasy z pewnym sentymentem. Możliwe, że niektórzy z jej krytyków również jej zazdroszczą, a czasy upokorzenia uczyniły ją silniejszą osobą zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Jej historia pokazuje, jak ważne jest wspieranie się nawzajem w trudnych chwilach oraz przezwyciężanie przeciwności losu.