Według nieoficjalnych informacji, amerykański prezydent-elekt Donald Trump miał nawiązać konwersację z Władimirem Putinem, prezydentem Rosji. Temat rozmowy miał obejmować kryzys na Ukrainie, a Trump rzekomo miał ostrzec Putina przed możliwością eskalacji konfliktu. Mimo tych doniesień, Kreml zdecydowanie zaprzeczył, jakoby taka rozmowa miała miejsce, podkreślając, że nie otrzymał żadnych informacji od zespołu Trumpa dotyczących tzw. okresu przejściowego.

Rzecznik administracji Bidena podkreślił: "Nie mamy żadnych dowodów ani kontaktów z zespołem Trumpa. W tej kwestii ich aktywność jest zupełnie niejasna." To skomplikowana sytuacja, zwłaszcza w kontekście rosnącej napięcia w relacjach amerykańsko-rosyjskich.

Zespół Trumpa odmówił komentarza w tej sprawie, ale dyrektor ds. komunikacji, Steven Cheung, stwierdził, że światowi liderzy są w kontakcie z Trumpem, ponieważ wierzą w jego zdolność do przywrócenia Ameryki na czołową pozycję w światowej polityce.

Warto również dodać, że Trump miał wyrazić chęć prowadzenia dalszych rozmów dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie, co wzbudza kontrowersje. Zdaniem wielu ekspertów, jego poglądy na temat możliwych ustępstw terytorialnych dla Rosji w strefie konfliktu mogą być niebezpieczne dla stabilności regionu.

Pomimo doniesień prasowych o domniemanym uprzedzeniu Ukrainy, rzecznik MSZ tego kraju, Heorhij Tychyj, stanowczo zaprzeczył, aby Kijów był informowany o planowanej rozmowie między Trumpem a Putinem. Wskazał, że Ukraina nie miała możliwości wyrażenia zgody ani sprzeciwu wobec tych rozmów.

To wszystko składa się na skomplikowaną i napiętą sytuację w międzynarodowej polityce. Jakie będą dalsze kroki administracji Bidena? Czy Trump wróci z obietnicą, która będzie miała wpływ na konflikt w Ukrainie? Śledźcie nas, aby dowiedzieć się więcej!