Kamala Harris, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, wystąpiła na Uniwersytecie Howarda w Waszyngtonie w środę wieczorem, po przełożeniu swojego przemówienia w związku z nieoczekiwanymi wynikami wyborów. W swoim wystąpieniu, Harris wyraziła wdzięczność za zaufanie swoich zwolenników oraz podkreśliła, że wyniki wyborów nie odpowiadają celom, które postawili sobie ich zwolennicy.

Podczas swojego przemówienia Harris podziękowała prezydentowi Joe Bidenowi za wsparcie, a także zespołowi, z którym prowadziła kampanię. Zaznaczyła, że przez więcej niż 107 dni jej kampania miała na celu jednoczenie ludzi z różnych środowisk oraz promowanie sprawiedliwości społecznej.

- Musimy zaakceptować wyniki wyborów - powiedziała Harris, dodając, że to stanowi podstawową różnicę między demokracją a monarchią czy tyranią. Podkreśliła również znaczenie pokojowego przekazania władzy, które jest kluczowe dla stabilności demokratycznego systemu w kraju.

Harris nie ukrywała determinacji w walce o swoje ideały, zapowiadając, że nigdy się nie podda. Wyraziła wiarę, że Amerykanie powinni dążyć do swoich marzeń i aspiracji, mówiąc, że walka o wolność wymaga ciężkiej pracy i zaangażowania.

W szczególnie poruszającej części swojego wystąpienia, wiceprezydentka stwierdziła: - Tylko gdy jest wystarczająco ciemno, widać gwiazdy. Jeżeli wkraczamy w mroczne czasy, wypełnijmy niebo blaskiem gwiazd, prawdy i służby.

To wystąpienie przypomina, że zarówno Harris, jak i Biden są gotowi stać na czołowej linii walki o to, co uważają za właściwe, podkreślając, że zaangażowanie na rzecz wolności i sprawiedliwości społecznej jest kluczem do przyszłości kraju. Czas pokaże, jak zareagują wyborcy na tę przesłanie i czy uda im się zmobilizować swoje władze przed nadchodzącymi wyborami. Z pewnością jest to moment, w którym zarówno politycy, jak i ich zwolennicy muszą zjednoczyć się dla wspólnego celu.