W minioną sobotę gdańska straż miejska musiała interweniować w nietypowej sprawie. Mieszkanka Gdańska zgłosiła, że w jej mieszkaniu znalazła dziwne zwierzę, które przypominało stonogę.

Funkcjonariusze z Referatu Ekologicznego przybyli na ulicę Cieszyńskiego i odkryli, że na kanapie spacerowała 20-centymetrowa skolopendra, znana ze swojej jadowitości, której ukąszenie może być niebezpieczne.

Zarówno w Gdańsku, jak i w innych miastach, można spotkać podobne przypadki, gdy egzotyczne zwierzęta trafiają do domów. Skolopendry są częścią fauny, którą niektórzy ludzie trzymają jako zwierzęta towarzyszące, mimo że wymagają one specjalistycznej opieki oraz wiedzy o ich potrzebach hodowlanych.

Skolopendra olbrzymia, jedna z najgroźniejszych przedstawicielek tego gatunku, występuje głównie w Ameryce Południowej, ale z powodu nieodpowiedzialnej hodowli przez ludzi można ją spotkać także na Haiti czy w Meksyku. Te stworzenia prowadzą nocny tryb życia, są w stanie ukrywać się w ciemnych miejscach, co sprawia, że trudno je zauważyć w ciągu dnia.

Ich ukąszenie u dorosłego człowieka może skutkować intensywnym bólem, obrzękiem, uczuciem słabości, a nawet gorączką. Osoby z alergiami mogą doświadczyć poważniejszych powikłań. Dlatego nie jest zalecane trzymanie skolopendr w domach, chyba że właściciel jest dobrze zaznajomiony z ich wymaganiami.

Warto dodać, że skolopendry nie tylko są niebezpieczne dla ludzi, ale również dla innych zwierząt, zwłaszcza małych. Dlatego, jeśli ktoś natknie się na tego rodzaju stwora w swoim domu, powinien natychmiast skontaktować się z odpowiednimi służbami.

Gdańskie służby przekazały skolopendrę do fundacji zajmującej się opieką nad egzotycznymi zwierzętami. Dalsze losy tej konkretnej skolopendry pozostają nieznane, a jej właściciela nie udało się ustalić. Eksperci zachęcają do większej ostrożności i odpowiedzialności w kwestii hodowli egzotycznych zwierząt.