Timi Zajc, 23-letni skoczek narciarski, odniósł swoje piąte zwycięstwo w karierze, triumfując w zawodach Pucharu Świata w Planicy. To osiągnięcie jest szczególne, ponieważ Zajc odnosił wcześniej wszystkie swoje zwycięstwa na obiektach mamucich, a w sobotnich zawodach w Oberstdorfie (HS235) wyprzedził Norwega Johanna Andre Forfanga, który po pierwszej serii prowadził.

Jednak nie wszystkie wiadomości w Austrii były pozytywne. Wydarzenia nabrały dramatycznego zwrotu, gdy ogłoszono dyskwalifikację Kristoffera Eriksena Sundala, który miał być najlepszym z Norwegów, ale w wyniku naruszenia przepisów dotyczących rozmiaru kombinezonu spadł na 9. miejsce w klasyfikacji. Nerwy w norweskim obozie były wyczuwalne, zwłaszcza, że Sundal zajmował wcześniej 7. lokatę w klasyfikacji generalnej.

Kolejnym szokiem była dyskwalifikacja Stefana Krafta, jednego z najbardziej utytułowanych zawodników w skokach narciarskich. Problemem nie był rozmiar kombinezonu, jak w przypadku Sundala, lecz jego przepuszczalność - kombinezon Krafta nie spełniał wymogu przepuszczalności 40 litrów wody na sekundę. Reakcja austriackich kibiców i sztabu była zdumiewająca, zwłaszcza że Jan Hoerl, który pozostał na czwartej lokacie, wyglądał na zaskoczonego tym obrotem spraw.

Wielu komentatorów krytykowało system dyskwalifikacji, zauważając, że często dotyczy on skoczków z krajów mniej dominujących w tym sporcie, podczas gdy największe nacji jak Austria czy Norwegia uchodzą praktycznie bezkarne. Igor Błachut z Eurosportu skomentował ironicznie, że obecna sytuacja przypomina "zamach na świętość" tych sportowców, co z pewnością wzbudziło wiele emocji wśród fanów.

Dyscyplina, jaką są skoki narciarskie, staje przed poważnym wyzwaniem - czy zasady są naprawdę sprawiedliwe? Często słychać głosy o faworyzowaniu niektórych reprezentacji, co prowadzi do długotrwałych napięć na arenie międzynarodowej. Takie sytuacje, jak dyskwalifikacje z Oberstdorfu, mogą wpłynąć nie tylko na wyniki, ale również na wizerunek całej dyscypliny.