Czy ofiary powodzi mają szansę na godną pomoc od państwa?
2024-09-23
Autor: Katarzyna
W Lewinie Brzeskim trwa dramat wielu mieszkańców. – Ja tylko chcę dojść do swojej żony – mówi starszy mężczyzna, próbując przekonać strażaków, by wpuścili go na zalany cmentarz. Woda zalała prawie wszystko, a z grobów wystają tylko krzyże. Widok jest przerażający. Strażacy zrezygnowani, bez przerwy pracują, by wypompować wodę, która w niektórych miejscach sięga ponad metra.
Mieszkańcy przyglądają się z rozpaczą. – Mój grób Staszka jest całkowicie zalany, nie mogę go znaleźć – opowiada jedna z kobiet. Dla wielu mieszkańców powódź była ogromnym szokiem. Wiele osób straciło najbliższych, a ich mienie zostało zniszczone.
W Lewinie i okolicznych wsiach nie ma prądu i gazu, a mieszkańcy skarżą się, że ich dobytek czeka na wywóz na śmietnik. – Nie mogę wychodzić z domu, bo woda wciąż stoi wysoko – relacjonuje pani Justyna. Inni mają jeszcze gorzej. Ulice pełne są zniszczonych mebli i sprzętów, które przez lata pracowali, by zdobyć. Wszędzie brud, błoto oraz wspomnienia utraconych lat.
Pomoc napływa, ale nie wystarcza. Mieszkańcy organizują się, by wyciągać sprzęty z zalanych budynków. Pompy wypompowują wodę, ale to długa i męcząca walka. Wielu z nich czeka na pomoc zadeklarowaną przez rząd, ale traktują ją z dużą rezerwą. Jak przyznają – w pomoc państwa nie wierzą.
Mimo ogromnych zniszczeń, nie wszyscy mają dostęp do podstawowej pomocy. – Prosimy o jedzenie, ale nie mamy prądu – mówi pani Basia, która przez wiele dni była uwięziona w bloku. Wiele paczek z pomocą nie dotarło do najbardziej potrzebujących. Dochodzą do nas też rewelacje o znikających paczkach pomocy.
W Polsce zaczyna się dostrzegać problem samotnych, starszych osób, które są zamknięte w swoich mieszkaniach. Nie mają nikogo, kto by im pomógł. Wojsko oraz sąsiedzi starają się dotrzeć do takich ludzi, ale nie zawsze się to udaje. Brak prądu i gazu znacznie utrudnia nawiązanie kontaktu.
Od poniedziałku poszkodowani zaczynają składać wnioski o pomoc od państwa, ale wielu wyraża obawę, że będzie to skomplikowane. Sytuacja jest dramatyczna, a w kolejce po wsparcie stoją również mieszkańcy mniejszych miejscowości, które nie są na językach mediów. Ludzie nie chcą się poddawać, a zamiast czekać na pomoc, wolą działać. W obliczu trudności podejmują współpracę i organizują wsparcie z sąsiednich miejscowości.
Mieszkańcy Lewina mocno trzymają się nadziei, że uda się odbudować życie po tragedii. W tej chwili walczą o swoją godność, osuszając domy i sprzątając zniszczenia przed nadchodzącą jesienią.