Chaos w studiu telewizyjnym: Prowadzący ostro przerwał politykowi PiS! "Czy pan w ogóle słucha?"
2024-11-03
Autor: Piotr
W trakcie kontrowersyjnej dyskusji w studio telewizyjnym, Michał Wójcik z PiS został trzykrotnie przerwany przez prowadzącego program, Andrzeja Stankiewicza, który nie wahał się zakwestionować jego wypowiedzi na temat budżetu wydanego na raport dotyczący działań podkomisji smoleńskiej.
Wójcik zauważył, że obywatele płacą za "cyrk", jakim jest obecna sytuacja w kraju, na co Stankiewicz odpowiedział: "Za wasz raport także płacili podatnicy", wskazując na ogromne wydatki związane z działalnością komisji smoleńskiej, które wyniosły aż 1,5 miliona złotych za raport, który zawierał jedynie siedem slajdów.
Podczas debaty, temat kosztów podkomisji smoleńskiej nabrał na sile. Bartosz Arłukowicz z opozycji zwrócił uwagę, że całkowity koszt działalności tej komisji dla Skarbu Państwa sięga 81 milionów złotych. Wójcik próbował obronić działania swojego ugrupowania, zarzucając poprzednikom zaniedbania w wydawaniu funduszy.
Kluczowym momentem dyskusji była próba Stankiewicza, by zmusić Wójcika do odpowiedzi na pytanie o rzetelność raportu MON dotyczącego smoleńska, który ujawnił przypadki fałszowania dokumentów przez Antoniego Macierewicza. Wójcik jednak zbył to pytanie, próbując skierować rozmowę na inne tory.
"To jest proste pytanie! Czy pan to czytał?" - zapytał go Stankiewicz. Kiedy Wójcik ponownie nie odpowiedział bezpośrednio, prowadzący zauważył: "Pan nie odpowiada na pytania! Dobrze wie pan, o co pytam."
Gdy rozmowa coraz bardziej zaostrzała się, Arłukowicz wyraził swoje oburzenie, twierdząc, że Wójcik obraża inteligencję Polaków twierdząc, iż raport kosztował 1,5 miliona złotych bez rzetelnych dowodów.
Interakcji towarzyszyły emocje i dynamiczna wymiana zdań, a temat raportu i przedstawione w nim hipotezy pozostają wciąż przedmiotem zaciętej debaty społecznej, wzbudzając żywe reakcje wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Wiele osób krytykuje wyniki prac podkomisji, które w ich opinii są jedynie próbą manipulacji faktami. To kolejny etap w trwającej od lat kontrowersji dotyczącej katastrofy smoleńskiej, która wciąż dzieli polskie społeczeństwo.