Niedawno Ramzan Kadyrow, przywódca Czeczenii, ogłosił za pośrednictwem Telegrama, że nad koszarami jego oddziału został zestrzelony dron, co spowodowało niewielkie zniszczenia w budynkach. Niezbyt poważne obrażenia poniosło czterech wartowników, co czyni tę sytuację nieco surrealistyczną wobec wielu zapowiedzi i gróźb wygłaszanych przez Kadyrowa.

W obliczu ataku Kadyrow nie ukrywał swojego oburzenia, oskarżając Ukrainę o działania inspirowane "naziści" i "szatani". Z jego słów wynika, że zdaje sobie sprawę, że akcja ta może być nagłośniona przez ukraińskie siły zbrojne jako sukces. Wskazał również, że taka akcja jedynie wzmocni morale jego wojsk.

Na koszarach, które zostały zaatakowane, stacjonuje "specjalny pułk policji imienia Bohatera Rosji Achmata Kadyrowa", a ekscesy Kadyrowa w mediach społecznościowych wciąż przyciągają uwagę. Temat nie kończy się na ataku dronów, bowiem Kadyrow zapowiedział, że na każdy ranny w wyniku tego incydentu zareaguję "wielkim odwrotem" przeciwko ukraińskim siłom, podkreślając gotowość 84 tysięcy ochotników do działania.

Ukraińskie władze, jak na razie, nie przyznały się do zaatakowania Czeczenii, jednak Andrij Kowałenko, szef Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji, wydał oświadczenie sugerujące, że akcja miała miejsce. Publikując nagranie z eksplozji na Telegramie, wskazał na zjawisko ciągłej eskalacji przemocy w regionie.

Warto dodać, że był to pierwszy atak drona na Czeczenię od początku konfliktu, co czyni ten incydent historycznym w kontekście przedłużającej się wojny. Zaledwie kilka dni wcześniej, 29 października, doszło do zniszczenia rosyjskiego Uniwersytetu Sił Specjalnych w Gudermes, co tylko potwierdza rosnącą determinację Ukrainy w obronie swojej suwerenności.