Według Władimira Putina, Rosja i Chiny osiągnęły w zeszłym roku "nowe pozytywne wskaźniki w wymianie handlowej". Mimo trudnej sytuacji na świecie, wzajemny handel wzrósł do 245 miliardów dolarów (ponad 1 bilion złotych), co prezydent przypisał determinacji obu krajów oraz wspólnym interesom. Jednakże, w obliczu zaostrzenia zachodnich sankcji na Rosję oraz odmów chińskich banków dotyczących transakcji z Rosją, sukces ten wydaje się być ograniczony.

Putin podkreślił, że Rosja jest liderem w eksporcie ropy do Chin, a także w dostawach gazu ziemnego, korzystając z gazociągu Siła Syberii, który został uruchomiony pięć lat temu. To, co jest niepokojące, to stagnacja w handlu, która wystąpiła w obliczu kryzysu wywołanego wojną w Ukrainie. Z danych chińskich urzędów celnych wynika, że w zeszłym roku podczas pierwszych miesięcy wojny nastąpił tylko 1,9-procentowy wzrost obrotów handlowych, pozostawiając w tyle przedroczne wzrosty wynoszące 26% w roku poprzednim.

Chiński import rosyjskiej ropy praktycznie przestał rosnąć. W okresie od stycznia do listopada import wyniósł 99,1 miliona ton, co oznacza wzrost jedynie o 2% w porównaniu do roku 2023. Co gorsza, dostawy węgla do Chin spadły o 13% w ujęciu fizycznym i o 27% w ujęciu finansowym. Eksport aluminium również maleje, a dostawy metali żelaznych zmniejszyły się aż o 46%.

Faktem jest, że Rosji potrzebna jest współpraca z Chinami bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. W kontekście globalnych zmian politycznych i ekonomicznych, sojusz ten wydaje się być jedyną deską ratunku dla obu krajów. Jednak to, na co wszyscy czekają, to przyszłość tej współpracy. Wygląda na to, że relacje Rosji i Chin mogą być bardziej skomplikowane, niż się to wydaje na pierwszy rzut oka, a niepewność rośnie. Jakie będą dalsze losy tej współpracy? Odpowiedzi mogą być równie zagadkowe, jak same relacje na linii Moskwa-Pekin.