Ramzan Kadyrow, przywódca Czeczeńskiej Republiki, zaskoczył opinię publiczną swoją propozycją zakończenia konfliktu w Ukrainie, która stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwo Rosji.

Jego warunki wykraczają jednak poza formalne żądania Kremla, który domaga się m.in. międzynarodowego uznania aneksji Krymu. Kadyrow w swoim wywiadzie dla agencji RIA-Nowosti stwierdził, że, "Ukraina musi stać się częścią Rosji", aby osiągnąć pokój.

Kadyrow nie widzi sensu w zakończeniu działań wojennych. Z jego perspektywy, stabilność w regionie będzie możliwa dopiero, gdy Ukraina stanie się "obwodem lub okręgiem" rosyjskim. To stwierdzenie tylko potwierdza jego ekstremistyczne podejście.

Rozmowy pokojowe utknęły w martwym punkcie, a perspektywy zorganizowania szczytu przywódców państw są coraz mniej realne. Prezydent USA Donald Trump próbował zainicjować takie spotkanie, ale jak wszystko wskazuje, negocjacje toczyły się bez większego sukcesu.

W międzyczasie, zgodnie z doniesieniami UNIAN, Władimir Putin zadeklarował gotowość do spotkania z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, lecz pod warunkiem, że ten przyjedzie do Moskwy. Zełenski z kolei zaproponował, aby to Putin odwiedził Kijów, co oczywiście zostało odrzucone przez rosyjskiego lidera.

To, co martwi obserwatorów, to fakt, że Rosja może jedynie udawać gotowość do negocjacji, by dezorientować Ukrainę i jej międzynarodowych sojuszników. Były wiceprezydent USA, Mike Pence, przestrzegł, że klęska Ukrainy może spowodować, iż Rosja nie zawaha się przekroczyć granice państw NATO.

Kadyrow oraz jego specyficzne pomysły na pokój w Ukrainie pokazują, jak złożona i nieprzewidywalna jest sytuacja w regionie. W związku z tym, pozostaje pytanie, jak dalej potoczy się konflikt oraz jakie będą tego konsekwencje dla całej Europy.