Świat

Whoopi Goldberg ogłasza "seksualny strajk" jako protest przeciwko Trumpowi – Czy to wystarczy, aby coś zmienić?

2024-11-16

Autor: Andrzej

Whoopi Goldberg, znana aktorka i prowadząca program "The View", postanowiła podjąć wyrazisty krok w obronie praw kobiet. Jako jedna z czołowych krytyków polityki prezydenta-elekta Donalda Trumpa, Goldberg ogłosiła, że nie zamierza używać jego imienia w publicznych wypowiedziach. "On jest prezydentem, ale to się dla mnie nie zmienia – nie zamierzam podawać jego nazwiska" – powiedziała w jednym z niedawnych odcinków programu.

W odpowiedzi na kontrowersyjny mem, który Trump opublikował w maju, sugerując, że Goldberg powinna przenieść się do Kanady, aktorka stwierdziła przypominająco, że nie zamierza nigdzie uciekać z powodu kontraktu z jej pracodawcą.

W ramach protestu, Goldberg postanowiła dołączyć do ruchu feministek, które wyraziły swoje niezadowolenie sposobem, który zaskoczył wielu. Wzorem ruchu 4B z Korei Południowej, który reklamuje hasło "Żadnych randek, seksu, małżeństw i rodzenia dzieci", aktywistki w Stanach Zjednoczonych ogłosiły inicjatywę "seksualnego strajku".

Podczas transmisji programu "The View", Goldberg bezpośrednio zaapelowała do mężczyzn, przypominając im, jak wielka jest ich zależność od kobiet. "Nie dotarliście tu sami, mężczyźni. Nie możecie tego zrobić bez nas. A jeśli wam nie pozwolimy, nic nie dostaniecie. To takie proste" – podkreśliła.

Niedawne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, które odbyły się 5 listopada 2024 roku, zakończyły się zwycięstwem Donalda Trumpa z Partii Republikańskiej. Tego dnia zdobył 312 głosów elektorskich, podczas gdy jego rywalka, wiceprezydentka Kamala Harris, uzyskała tylko 226.

Zarówno krytycy, jak i zwolennicy Trumpa komentują obecne wydarzenia, pytając, czy taki strajk może wpłynąć na decyzje polityczne prezydenta. Jak podkreślają analitycy, nastroje społeczne w USA są dziś wyjątkowo napięte, a takie akcje, jak te podejmowane przez Goldberg i inne feministki, mogą być kluczowe w kształtowaniu ducha oporu w nadchodzących latach.

Czy ten złoty głos w obronie praw kobiet wystarczy, aby wstrząsnąć amerykańskim establishmentem? Jakie kolejne kroki podejmą feministki w odpowiedzi na rządy Trumpa? Warto obserwować rozwój sytuacji!