W piątek Komisja Europejska (KE) została zapytana o swoje plany w związku z niedawnymi rozmowami Trumpa z premier Danii, Mette Frederiksen, na temat ceł i Grenlandii. Już w poniedziałek, 20 stycznia, Donald Trump ma zostać zaprzysiężony na 47. prezydenta USA, co wzbudza ogromne emocje w międzynarodowej polityce.

Trump nie ma zamiaru ukrywać swoich zamiarów i zapowiedział możliwość nałożenia ceł na kraje Unii Europejskiej. W tej sytuacji rzeczniczka KE, Paula Pinho, skomentowała: - Usłyszeliśmy te oświadczenia dotyczące Grenlandii, i dobrze je zapamiętaliśmy. Teraz czekamy na to, co zrobi nowa administracja USA, zanim podejmiemy dalsze działania.

Olof Gill, rzecznik KE odpowiedzialny za handel, dodał, że KE pracuje nad aktualizacją swojej agendy handlowej, aby zapewnić ochronę interesów europejskich firm oraz państw członkowskich.

- Choć nie możemy spekulować na temat hipotetycznych scenariuszy, chcemy zapewnić państwa członkowskie, że Komisja Europejska jest przygotowana na różne możliwości. Naszym celem jest konstruktywne zaangażowanie, a jeśli zajdzie taka potrzeba, podejmiemy kroki w obronie naszych interesów - wskazał Gill.

W obliczu rosnącej presji ze strony Waszyngtonu, szczególnie po słowach Trumpa o chęci przejęcia Grenlandii, premier Danii Mette Frederiksen podkreśliła, że wyspa nie jest na sprzedaż. Grenlandia, zdaniem Egede, premiera tej autonomicznej wyspy, ma prawo do samostanowienia. Frederiksen dodała, że zarówno UE, jak i USA mają wspólny interes w zacieśnianiu współpracy handlowej.

Debaty na temat potencjalnych ceł oraz reakcji Unii Europejskiej w kontekście Trumpa przynoszą ze sobą szereg pytań dotyczących przyszłości relacji transatlantyckich. Jak poradzi sobie Unia w obliczu takich gróźb? Czy będziemy świadkami napięć handlowych podobnych do tych z czasów rządów Trumpa w latach 2016-2020? To pytania, które z pewnością będą omawiane w kolejnych tygodniach, gdy nowa administracja w USA wejdzie w swoją rolę.