Sport

Szokująca umowa piłkarzy: Co naprawdę kryje się w intymnych dokumentach?

2024-09-24

Futbol to pasja, a dla wielu piłkarzy to całe życie. Poświęcają każdy moment na treningi i mecze, starając się osiągać sukcesy. Jednak, w obliczu rosnących skandali związanych z oskarżeniami o przemoc seksualną, coraz większa liczba sportowców podejmuje niecodzienne kroki, by chronić swoje imię.

Głośne sprawy, takie jak przypadki Benjamina Mendy'ego i Daniego Alvesa, pokazują, że ryzykowne sytuacje mogą zrujnować karierę. Mendy został uniewinniony, ale odbudowanie kariery zajmie mu lata. Alves z kolei skazany został na 4,5 roku więzienia. Aby uniknąć podobnych dramatycznych zwrotów, wielu piłkarzy zaczyna zawierać umowy przed stosunkiem seksualnym.

Umowa związana z relacjami intymnymi

Dzięki trójstronnym dokumentom, które piłkarze podpisują z partnerkami przed zbliżeniem, obie strony ustalają, na co zgadzają się w trakcie seksu. Ten nietypowy krok ma na celu zapobiegnięcie nieporozumień i oskarżeń. W szczególności w La Liga, piłkarze korzystają z tego typu zabezpieczeń, co potwierdził Miguel Galan, prezydent CENAFE.

Niektóre punkty umowy są nie tylko zaskakujące, ale i budzą kontrowersje. Dokument podaje dokładną datę planowanego aktu i szczegółowo opisuje dozwolone i niedozwolone czynności. Mowa tu nie tylko o penetracji, ale także o rodzajach pocałunków, które mogą mieć miejsce.

Kwestia zgody i przypadkowego gwałtu

Co więcej, umowa przewiduje, że w miarę postępu rozmowy intymnej mogą pojawić się nowe okoliczności. Ciekawostką są zapisy na temat tzw. „przypadkowego gwałtu”, które budzą największe kontrowersje. Zakładają one, że mężczyzna mógłby penetrować partnerkę bez wcześniejszej zgody, co w praktyce może prowadzić do bardzo poważnych reperkusji prawnych.

Przeciwnicy takich umów wskazują, że nie chronią one odpowiednio kobiet i mogą stać w sprzeczności z ideą zgody. Mimo że piłkarze korzystają z tego rodzaju zabezpieczeń, pytania o ich etyczną stronę i sensowność pozostają otwarte. W erze ciągłych skandali seksualnych, warto zastanowić się, czy takie praktyki mają jakiekolwiek podstawy w rzeczywistości, czy tylko tworzą dodatkowe zamieszanie w świecie sportu.