Do szokującego incydentu doszło po zakończeniu imprezy, gdy nagle 20 pijanych mężczyzn rzuciło się na ratowników medycznych, wyzywając ich i popychając. W tej niebezpiecznej sytuacji, jeden z ratowników wbiegł do karetki, by wezwać dodatkową pomoc.

Na szczęście w pobliżu znajdował się wolny zespół ratowniczy z Milanówka, który szybko dotarł na miejsce zdarzenia. – To ogromny skandal, że nawet kobiety, które były uczestniczkami tej imprezy, nie zareagowały na przemoc ze strony swoich partnerów. To świadczy o braku empatii – komentuje Piotr Owczarski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" w Warszawie.

Gdy na miejscu pojawił się radiowóz, napastnicy zwrócili swoją agresję w kierunku policjantów, z którymi również zaczęli się szarpać. Z powodu eskalacji przemocy, na miejsce wezwano dodatkowe siły policyjne. Ostatecznie zatrzymano dwie najbardziej agresywne osoby z grupy napastników.

Ratownicy, mimo tego niezwykle traumatycznego doświadczenia, musieli kontynuować swoją misję i przetransportować pacjenta do szpitala, który wymagał pilnej tomografii komputerowej. Jak podkreśla Owczarski, zachowanie mężczyzn spowodowało opóźnienie w transporcie pacjenta, co mogło mieć poważne konsekwencje dla jego zdrowia. – Niestety, nie możemy ocenić, jakie to mogło mieć skutki, ponieważ po przekazaniu pacjenta do szpitala, nie mamy już wglądu w jego stan – dodał.

W obliczu tego incydentu, ratownicy postanowili zgłosić sprawę na komisariacie, gdzie złożyli doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. – Jako instytucja również złożymy zawiadomienie do prokuratury – zaznaczył rzecznik. Ta brutalna agresja na służby ratunkowe nie jest odosobnionym przypadkiem, a społeczeństwo musi zareagować, by chronić tych, którzy ratują życie innych.