Sezon 2024 był dla Magdaleny Fręch niezwykle udany, jednak początek 2025 roku przyniósł niespodziewane trudności. Po wygraniu swojego pierwszego turnieju WTA w mijającym roku, Polka była pełna nadziei na sukcesy w Brisbane.

Fręch, która znalazła się w znakomitej formie, zaczęła z rozstawieniem na 11. pozycji, co oznaczało wolny los w pierwszej rundzie. W 1/8 finału czekała na nią Holenderka Suzan Lamens, aktualnie 87. w klasyfikacji WTA. Lamens miała na koncie zwycięstwo w turnieju rangi "250" w Osace w październiku, co zwiastowało, że Polka nie miała mieć łatwego zadania.

Mecz rozpoczął się od zaciętej rywalizacji. Już w piątym gemie Fręch miała trzy szanse na przełamanie, wykorzystując drugą z nich. Niestety, przy stanie 4:2 nie udało się jej utrzymać przewagi, a rywalka szybko wyrównała. Kluczowym momentem pierwszego seta była końcówka. Lamens, mając przewagę, wykorzystała swoje szanse i wygrała pierwszą partię 7:5.

W drugiej części meczu Fręch mogła zrehabilitować się, mając przewagę 40-0 przy serwisie Lamens, jednak nie wykorzystała tego momentu. Zamiast tego, to Holenderka przełamała Polkę i szybko objęła prowadzenie 3:0. Mimo prób odrobienia strat, Fręch wciąż popełniała błędy, które nie były typowe dla jej ostatnich występów.

Kiedy Lamens serwowała na zakończenie meczu przy stanie 5:3, miała trzy meczbole, ale Polka wykazała się determinacją, doprowadzając do dwóch break pointów. Niestety, ostatecznie nie zdołała przełamać rywalki. Holenderka wygrała spotkanie 7:5, 6:3, eliminując Fręch z turnieju.

To przegrana jest znaczącym krokiem w karierze Fręch, która po znakomitym sezonie 2024 ma szansę na powrót do formy. Teraz wszyscy fani i eksperci z niecierpliwością czekają na jej występy w kolejnych turniejach, w tym na zbliżającym się Australian Open.