W Sejmie trwają kontrowersje dotyczące liczby nieobecności posłów, a rekordy biją przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Andrzej Gut-Mostowy, poseł PiS z Zakopanego oraz były wiceminister turystyki, opuścił aż 20 posiedzeń. Na drugiej pozycji znajduje się Łukasz Mejza, który nie zasiadał na 18 sesjach. Trzecie miejsce zajmuje były premier Mateusz Morawiecki z 17 nieobecnościami.

Inni posłowie PiS, którzy odwlekli swoją obecność w Sejmie to Marcin Romanowski (16), Kamil Bortniczuk (14) i Elżbieta Witek (12). Warto zauważyć, że wśród posłów koalicji rządzącej również są osoby z wysoką liczbą nieobecności: Magdalena Filiks (11), Roman Giertych (9), Paweł Kowal (8) oraz Danuta Jazłowiecka (7) z Koalicji Obywatelskiej.

Dlaczego część posłów tak rzadko uczestniczy w obradach? Gut-Mostowy wyjaśnia, że latem miał problemy zdrowotne i dlatego nie przesyłał zwolnień lekarskich. Dodał, że jako jeden z nielicznych posłów nie pobiera wynagrodzenia poselskiego, które jest obniżane za nieobecności nieusprawiedliwione. W poprzednim roku rekordową nieobecność usprawiedliwioną miał Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, który wrócił do Sejmu w grudniu 2024 roku.

Jakie konsekwencje grożą posłom za nieobecności? Każdy poseł, który nie usprawiedliwi swojej nieobecności, traci część swojego wynagrodzenia – za każdy dzień nieobecności przychodzi mu obniżenie diety o 1/30. Obliguje się ich również do zgłoszenia nieobecności marszałkowi Sejmu lub przewodniczącemu komisji w ciągu 7 dni, aby uniknąć obniżenia wynagrodzenia.

Już 22 stycznia rozpocznie się 27. posiedzenie Sejmu, które potrwa trzy dni. W porządku obrad przewidziane jest drugie czytanie ustawy incydentalnej dotyczącej protestów wyborczych. Zgodnie z tym projektem, orzekać w tej kwestii mają trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, zamiast Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zainteresowanie kolejnymi posiedzeniami oraz obecnością posłów wzrasta w obliczu nadchodzących wyborów!