W sobotę Warszawa znowu stała się świadkiem nocnych wyścigów, które sparaliżowały kilka głównych tras. W sieci społecznościowej zadebiutowały liczne nagrania dokumentujące te niebezpieczne wydarzenia, które były autorstwa samych uczestników – członków grupy Warsaw Night Racing.

Niebezpieczeństwo na ulicach Warszawy zwróciło uwagę aktywistów z grupy Miasto Jest Nasze oraz radnego Jana Mencwela. Ich obawy są uzasadnione, bowiem po ulicach Warszawy jeżdżą nieodpowiedzialni kierowcy, którzy dosłownie pędzą bez szacunku dla innych uczestników ruchu.

Jan Mencwel, publicznie skrytykował obecne działania stołecznej policji oraz prezydenta Rafała Trzaskowskiego, sugerując, że ich reakcja na te incydenty jest niewystarczająca. "Apelujemy do prezydenta o wprowadzenie działań, które mogłyby złagodzić ten problem, ale nie widzimy żadnych postępów" – podkreślił radny.

Warsaw Night Racing odpowiedziało na zarzuty, stanowczo sprzeciwiając się kojarzeniu ich z nielegalnymi działaniami. Grupa zapewniła, że wybiera miejsca o minimalnym ruchu, aby zminimalizować ryzyko. W ich oświadczeniu wyrażono również zaniepokojenie brakiem odpowiednich torów wyścigowych w pobliżu Warszawy.

"Najbliższy tor wyścigowy znajduje się 100 km od stolicy!" – zauważyła grupa, apelując o wsparcie dla instytucji organizujących takie wydarzenia na terenie miasta. Podkreślają, że są otwarci na współpracę z władzami, aby znaleźć bardziej bezpieczne lokacje do ścigania się.

Warto dodać, że podobne sytuacje zdarzają się nie tylko w Warszawie, ale i w innych miastach Polski, gdzie nocne wyścigi przyciągają amatorki prędkości, ale jednocześnie stają się potencjalnym zagrożeniem na drogach. Ruchy młodzieżowe apelują o legalizację takich wydarzeń, by uniknąć niebezpiecznych sytuacji w miastach.

Jak zakończy się ten konflikt? Czy miasto zdecyduje się na wprowadzenie rozwiązań, które zaspokoją pasje kierowców i zapewnią bezpieczeństwo mieszkańców? Obserwujcie nasz serwis, aby nie przegapić aktualizacji w tej sprawie!