Manchester City przeżywa najgorszy okres od lat, notując czwartą porażkę z rzędu. To nie tylko katastrofa dla angielskiego klubu, ale także ogromny cios dla Pepa Guardioli.

W sobotę Manchester City stoczył zacięty bój z Brighton, któremu ostatecznie uległ 2:1 (0:1). "Mewy" zademonstrowały swoje umiejętności, a wynik tego meczu pokazuje, że drużyna Guardioli przeżywa prawdziwy kryzys formy.

Czwarta porażka z rzędu to dla "The Citizens" powód do wstydu. Wcześniej przegrali z Sportingiem (1:4), Bournemouth (1:2) oraz Tottenhamem (1:2). Ostatni raz Manchester City miał tak słabą passę w 2006 roku, kiedy na ławce trenerskiej zasiadał Stuart Pearce.

Dla Pepa Guardioli sytuacja jest jeszcze bardziej niepokojąca. Ten doświadczony trener, który rozpoczął swoją karierę w 2007 roku, nigdy wcześniej nie doświadczył czterech przegranych z rzędu. Prowadził już takie potęgi jak Barcelona i Bayern Monachium, ale teraz stoi przed największym wyzwaniem w swojej karierze.

Obecnie "The Citizens" zajmują drugie miejsce w tabeli Premier League, jednak liderujący Liverpool może zwiększyć swoją przewagę do pięciu punktów, jeśli pokona Aston Villę w najbliższej kolejce.

Kolejnym testem dla asystentów Guardioli będzie mecz z Tottenhamem, zaplanowany na 23 listopada, który odbędzie się po przerwie reprezentacyjnej. Dla klubu i trenera to nie tylko szansa na rehabilitację, ale też na ratowanie honoru. Jakie zmiany wprowadzi Guardiola, aby przerwać tę fatalną passę? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – Manchester City musi się obudzić, zanim będzie za późno!