Niemiecka klasa średnia zazdrości Polsce? Wcale nie! 30-latek: „To, co najlepsze, zostało wam po socjalizmie”
2024-11-08
Autor: Michał
W poniedziałek rano most graniczny na Odrze w Słubicach zapełnia się samochodami. Po przywróceniu kontroli na granicach lądowych przez Niemców we wrześniu media informowały o ogromnych korkach przy wjeździe na most. Kontrole na granicy z Polską trwają już od ponad roku, jednak dzisiaj ruch jest stosunkowo płynny, z wyrywkowym sprawdzaniem pojazdów przez niemieckich funkcjonariuszy.
Graniczne budki, które pamiętają czasy PRL, zniknęły w 2007 roku po wejściu Polski do strefy Schengen. Obecnie nie ma planów ich odbudowy, przynajmniej na razie.
Po przybyciu do Frankfurtu nad Odrą, który jest biedniejszy od metropolii finansowej na zachodzie Niemiec, przechadzam się Karl-Marx Straβe i idę w stronę rynku, mijając nieczynną fontannę Comic-Brunnen. Miasto ma sennego ducha uniwersyteckiego. Po drodze napotykam Georga Langera, lokalnego dziennikarza, który często odwiedza „polską stronę”. Kiedy pytam, co jego zdaniem jest lepsze w Polsce niż w Niemczech, mówi:
– Wydaje mi się, że pociągi są teraz bardziej punktualne. W pociągu do Poznania zawsze można zjeść obiad. Myślę też, że internet w Polsce jest lepszy. Często udaję się w okolice rzeki, by złapać polski sygnał.
Jednak zapytany, czy te ograniacznie w jakikolwiek sposób wpływają na jego jakość życia, zaprzecza. Georg zauważa, że ceny wynajmu mieszkań po polskiej stronie są nieco niższe, ale dodaje, że „Słubice są całe pełne”, co ułatwia znalezienie mieszkania we Frankfurcie nad Odrą.
Kiedy pytam innych mieszkańców, zauważam, że mają mniej do powiedzenia o Polsce. Kobieta w średnim wieku, która wcześniej pomagała turyście, stwierdza, że rzadko odwiedza Polskę. Gdy pytam, co mogłoby być lepsze w Polsce, odpowiada, że w ogóle nie ma w tym kierunku zdania.
Rosnące zainteresowanie digitalizacją administracji publicznej w Polsce staje w kontrze do niemieckiej biurokracji. Niemcy nie mają cyfrowego dostępu do baz danych takich jak KRS czy CEIDG. W trakcie rozmowy z osobą anonimową, która zna realia administracyjne, przyznaje mi, że na co dzień nie zauważa, by przedsiębiorcy przenosili swoje działalności do Polski z powodu biurokracji, a więcej pracy mają dzięki większej liczbie biur rachunkowych.
Otwartą kwestią pozostaje, co niemiecka klasa średnia mogłaby zazdrościć Polsce. Według badań IPSOS, wiele osób w Niemczech nie ma wyrobionej opinii na temat Polski; jedynie 18% Niemców przyznaje, iż mają jakieś skojarzenia z naszym krajem. Dodatkowo, według OECD klasa średnia w Niemczech zarabia przynajmniej 17,5 tys. euro rocznie, co sprawia, że zarobki Polaków w porównaniu wypadają blado.
Z drugiej strony, w Niemczech mogą występować trudności w oszczędzaniu. Klasa średnia w Polsce rośnie, w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie jej udział społeczeństwa maleje. Zaskakujące jest, że wschodnie Niemcy, mimo lepszych warunków do pracy, wciąż borykają się z niedoborem przedszkoli i żłobków, co znajduje odzwierciedlenie w rozmowach z mieszkańcami.
Ciekawe jest, że wiele osób, w tym Georg, dostrzega, iż lepsze wsparcie socjalne w Polsce może wynikać z rozwoju instytucji po era socjalizmu. Jak zauważył Jacob - nauczyciel z Bremy – w Polsce, dzięki socjalizmowi, opieka nad dziećmi jest lepiej zorganizowana, podczas gdy w zachodnich Niemczech jest to ogromny problem.
Pomimo zawirowań gospodarczych, niemiecka klasa średnia nie czuje potrzeby raczej zakupu mieszkań na własność. Jacob dodaje, że rynek mieszkalnictwa w Niemczech jest lepiej rozwinięty, więc wynajem mieszkań i relacje ze społecznością są satysfakcjonujące.
Tak więc, mimo różnych poglądów na życie społeczne i gospodarcze, ewidentne jest, że klasa średnia zarówno w Niemczech, jak i Polsce zmaga się z różnymi wyzwaniami, a wszystkim benefitem wspierającym jakość życia pozostają działania podejmowane przez oba rządy. Zastanawiające pozostaje, co jeszcze może być lepszego w Polsce, bo w tej chwili widać, że i w Polsce, i w Niemczech społeczeństwo zmienia się i dostosowuje do nowych realiów.