Na nowego iPada mini czekałem od lat. Teraz czuję w ustach słodko-gorzki smak [TEST]
2024-11-03
Autor: Jan
Od lat jestem wielkim fanem iPada mini, który obok MacBooka Air zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. W porównaniu do większych iPadów, które z układami M3 i M4 rywalizują z laptopami, mniejszy tablet nie konkuruje z innymi urządzeniami Apple.
Z niecierpliwością czekałem na premierę nowego iPada mini, szczególnie że Apple od dłuższego czasu skupiło się na innych liniach produktów. Ostatni model (6. generacja) zadebiutował we wrześniu 2021 roku. Teraz, gdy nowy iPad mini (2024) trafił w moje ręce, mam… mieszane uczucia. To niewątpliwie najlepszy model iPada mini w historii, ale Apple wydaje się być zbyt ostrożne w podejściu do tego urządzenia.
Co mnie zachwyciło w nowym iPadzie mini?
iPad mini nadal zachwyca minimalistycznym designem, idealnie nadając się do różnych zastosowań, takich jak czytanie e-booków, robienie notatek, granie czy oglądanie filmów. Dzięki kompaktowym wymiarom bez problemu mieści się w małej torebce, a nawet w kieszeni kurtki czy marynarki. Sam fakt, że iPad mini można mieć zawsze przy sobie, to ogromna zaleta.
Nowy model jest również wydajny, wyposażony w układ A17 Pro, ten sam, który napędza iPhone'a 15 Pro. Choć Apple mogło zainwestować w nowszy procesor A18 Pro lub jednostki M2/M3, ich decyzja wydaje się uzasadniona, gdyż sprzęt jest głównie przeznaczony do konsumpcji multimediów.
Podczas testów nie napotkałem sytuacji, w której iPad mini zabrakłoby mocy. System iOS 18 działa płynnie, a benchmark GeekBench 6 pokazuje wyniki zbliżone do iPhone'a 15 Pro/Pro Max, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę podobieństwo specyfikacji.
Pozytywną zmianą jest rezygnacja z wariantu 64 GB pamięci wewnętrznej – najtańszy model ma 128 GB. Zwiększono również pamięć RAM do 8 GB, co poprawia komfort pracy w kilku aplikacjach jednocześnie.
iPad mini to świetne narzędzie do robienia notatek i szkiców, obsługujące nową generację rysika Apple Pencil Pro z możliwością gestów. Z przyjemnością korzystałem z nowych funkcji, takich jak zbliżeniowe wykrywanie rysika na ekranie i magnetyczne złącze do ładowania.
Aktualizacje objęły również moduły łączności, z obsługą Wi-Fi 6E i Bluetooth 5.3. Możliwość podłączenia eSIM to dodatkowa wygoda, chociaż brakuje fizycznego slotu na karty nanoSIM.
Co mnie rozczarowało w nowym iPadzie mini?
Mimo że zmiany są pozytywne, czuję niedosyt. Nowy model dzieli z poprzednikiem ten sam wyświetlacz Liquid Retina, a brak OLED i odświeżania 120 Hz to duży minus, zwłaszcza w kontekście gier i filmów.
Zabrakło też innowacji w zakresie aparatu i rozpoznawania twarzy – jedynym sposobem odblokowania pozostaje Touch ID. Kamery nie ulepszono, a brak obsługi Apple Pencil 2. generacji jest dla mnie dużym zawodem. Trudno zrozumieć tę decyzję Apple.
Podsumowując, nowy iPad mini to solidny sprzęt, który sprawdzi się zarówno jako e-czytnik, notatnik, jak i centrum rozrywki. Jednak zastanawiam się, co by było, gdyby Apple poszło o krok dalej i wprowadziło OLED, FaceID i inne nowoczesne technologie, które mogłyby wynieść ten tablet na zupełnie inny poziom.