W grudniu 2024 roku Centralna Komisja Egzaminacyjna zorganizowała próbny egzamin maturalny oparty na okrojonych podstawach programowych. Wyniki egzaminów z języka polskiego i angielskiego pokazały, że uczniowie czują się dobrze przygotowani i w większości są zadowoleni z rezultatów. Natomiast, gdy mowa o matematyce, pojawiły się poważne wątpliwości. Okrojenie podstaw programowych wcale nie ułatwiło uczniom zdania tego przedmiotu. W rzeczywistości, uczniowie czuli się jeszcze bardziej przerażeni, co wywołało lawinę krytyki ze strony młodzieży oraz ich rodziców.

Psycholożka Anna Drożdż, będąca jednocześnie mamą maturzysty, wystosowała petycję do posłów, w której argumentowała, że "matematyka to narzędzie do segregacji i eliminacji, a nie wyrównywania szans". Prosi o zmianę przepisów i dopuszczenie obowiązkowego egzaminu z matematyki tylko dla chętnych. Wiele szkół zaczęło działać w obawie o przyszłość tego przedmiotu, co tylko potęgowało niepewność wśród maturzystów.

Pamiętamy podobne sytuacje w przeszłości. Przed niemal ćwierćwieczem egzaminy maturalne z języka polskiego budziły niepokój wśród uczniów, zwłaszcza tych w klasach matematyczno-fizycznych. W tym czasie Polska przystępowała do Unii Europejskiej i potrzebowała wykształconych inżynierów. Egzamin z języka polskiego, często uważany za przestarzały i nieodpowiedni dla profili ścisłych, wymagał od zdających rozbudowanego wypracowania, co było dla wielu uczniów niemożliwe do spełnienia.

Nic dziwnego, że w odpowiedzi na te zastrzeżenia, komisja egzaminacyjna dostosowała sposób oceniania, co ostatecznie prowadziło do tego, że uczniowie mogli zdawać maturę z polskiego bez wypracowania. Teraz z takimi samymi obawami stają w obliczu matury z matematyki, z pytaniem, co tak naprawdę mogłoby ich czekać. Czy czeka nas rewolucja w nauczaniu tego przedmiotu? O tym przekonamy się już niedługo, a jedno jest pewne: matematyka wciąż będzie w centrum uwagi, a głosy uczniów i rodziców powinny być słyszalne!