W sobotę przed południem doszło do brutalnego ataku na klasztor Ducha Świętego w Gilet, gdzie zamieszkała niewielka wspólnota mnichów. Zdarzenie to wstrząsnęło lokalną społecznością oraz całym krajem. Napastnik, krzycząc, że jest Jezusem Chrystusem i zamierza zabić mnichów, wtargnął do budynku klasztoru, przerażając mieszkańców.

Z relacji świadków wynika, że mężczyzna najpierw zaatakował braci laską, pozostawioną przez biskupa, a następnie użył butelki i innych przedmiotów, które znalazł w pobliżu. W nieprzytomnym stanie zmarł 76-letni zakonnik, który odniósł ciężkie obrażenia głowy. Ranni to również mnisi w wieku od 57 do 95 lat, a ich dalszy stan zdrowia jest obecnie niepewny.

Wszystko wydarzyło się w klasztorze o długiej historii, założonym na początku XV wieku w malowniczych górach Sierra Calderona. Wspólnota, składająca się z zaledwie siedmiu mnichów, była znana z życia w duchu modlitwy oraz pracy na rzecz lokalnej społeczności.

Obecnie hiszpańska żandarmeria poszukuje napastnika, który uciekł z miejsca zbrodni. Policja apeluje o wszelkie informacje, które mogą pomóc w ujęciu sprawcy tego makabrycznego czynu. W obliczu tak dramatycznych wydarzeń, władze kościelne oraz lokalne społeczności organizują modlitwy w intencji rannych oraz zmarłego zakonnika.

Takie incydenty budzą poważne pytania o bezpieczeństwo w miejscach kultu oraz skuteczność działań bezpieczeństwa publicznego. Czy takie ataki mogą się powtórzyć? Czy wspólnoty religijne są odpowiednio chronione? Te pytania pozostają bez odpowiedzi, a społeczeństwo domaga się podjęcia działań w celu zapobieżenia podobnym tragediom w przyszłości.