Krwawy atak w obwodzie kurskim: Rosja traci tysiące żołnierzy
2024-11-09
Autor: Andrzej
Najbliższe dni przyniosły nowe tragiczne wieści z obwodu kurskiego, gdzie siły rosyjskie poniosły znaczne straty w nieudanym ataku na pozycje ukraińskie. Jak informuje "Forbes", incydent ten to tylko kolejny dowód na zawirowania wojenne, które nieprzerwanie trwają od 33 miesięcy w Ukrainie.
Ukraińcy zajęli tę strategicznie ważną część terytorium trzy miesiące temu, co zmusiło Moskwę do mobilizacji dziesiątek tysięcy żołnierzy w próbie odbicia obszaru. W czwartek Rosja zaatakowała Ukraińców przy użyciu 14 transporterów BTR-82, jednak ofensywa zakończyła się niepowodzeniem. Dziesięć z tych maszyn zostało zniszczonych lub porzuconych, co mogło oznaczać utratę nawet 140 żołnierzy z rosyjskiej 810. brygady piechoty morskiej.
Kreml staje przed poważnym dylematem, gdyż dalsze ataki niosą za sobą rosnące ludzkie straty. Amerykański magazyn podkreśla, że mimo krwawych porażek Rosja nie zamierza wycofać się z walki, co implikuje dalsze niebezpieczeństwo dla całego regionu. Przemiany w polityce amerykańskiej, zwłaszcza możliwe zwycięstwo Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach, mogą dodatkowo skomplikować sytuację. Trump obiecał bowiem zakończyć wojnę przed swoją inauguracją w styczniu, co może stworzyć iluzję pokoju, podczas gdy na froncie walki się zaostrzają.
Plany Trumpa dotyczą stworzenia strefy zdemilitaryzowanej na linii frontu mogą okazać się jednak wyjątkowo trudne do zrealizowania, zwłaszcza w obliczu rosnącej współpracy wojskowej między Rosją a Koreą Północną.
Kyryło Sazonow, ukraiński politolog i żołnierz, odniósł się do sytuacji, wskazując, że straty Rosji w tym rejonie mogą sięgać aż 20 tysięcy żołnierzy. Zapewnia, że obwód kurski stał się największym problemem dla Putina, któremu trudno jest przyznać porażkę.
W miarę zaostrzania się konfliktu i ewentualnych działań wojskowych ze strony Korei Północnej, nie można jednak wykluczyć dalszych dramatycznych wydarzeń w tej krwawej wojnie. Mimo obietnic o możliwym pokojowym rozwiązaniu, sytuacja na froncie wydaje się wciąż niepewna. Jakie będą następne kroki obu stron? Obserwatorzy ostrzegają, że może to być jedynie początek nowej fali przemocy.