W obliczu rosnącego napięcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Hondurasem, prezydent elekta Xiomara Castro zapowiedziała, że kraj może zrewidować swoje relacje obronne z USA. W wywiadzie dla krajowego nadawcy zaznaczyła, że USA od dziesięcioleci utrzymują bazy wojskowe na honduraskim terytorium, nie oferując żadnych rekompensat. "W przypadku dalszych działań USA wobec naszych obywateli, amerykańskie bazy wojskowe w Hondurasie stracą jakąkolwiek rację bytu" - mówiła Castro.

W latach 80. XX wieku Stany Zjednoczone ustanowiły bazę lotniczą Soto Cano, która stała się kluczowym punktem w walce przeciwko ruchom komunistycznym w regionie. Dziś jest to jedna z najważniejszych amerykańskich instalacji w Ameryce Środkowej, gdzie stacjonuje blisko tysiąc żołnierzy, którzy angażują się głównie w misje humanitarne oraz walkę z handlem narkotykami.

Castro podkreśliła, że migranci z Hondurasu wnoszą istotny wkład w gospodarkę USA i wyraziła nadzieję, że nowa administracja Trumpa będzie skłonna do dialogu i konstruktywnej współpracy, zamiast wdrażać kontrowersyjne programy, które mogą prowadzić do masowej deportacji. Słowa te mają szczególne znaczenie w kontekście spekulacji dotyczących polityki imigracyjnej Trumpa, która może potencjalnie zrewidować relacje z krajami Ameryki Środkowej. W obliczu rosnącego napięcia, nie wiadomo, jak może wyglądać przyszłość amerykańskich baz wojskowych w tym regionie.