Na ostatnim posiedzeniu niemieckiego rządu doszło do napiętej sytuacji, kiedy szefowa dyplomacji Niemiec, Annalena Baerbock, nie odpowiedziała na pytanie zadane przez "Bild" dotyczące pakietu pomocy dla Ukrainy. Ta wymowna cisza wskazuje na znaczne napięcia pomiędzy Baerbock a kanclerzem Olafem Scholzem.

Przypomnijmy, że Scholz aktualnie blokuje ważny pakiet wsparcia o wartości 3 miliardów euro, na który nalegają Baerbock oraz minister obrony Boris Pistorius, stanowiący wspólnie z Scholzem część Partii Socjaldemokratycznej (SPD). Baerbock ostro skrytykowała decyzję kanclerza, co może wpłynąć na wizerunek Niemiec na arenie międzynarodowej. Niezdecydowanie rządu w sprawie wsparcia Ukrainy staje się coraz bardziej zauważalne, a niemieccy politycy mogą nieświadomie podważać swoją pozycję w obliczu rosnących globalnych napięć.

Ministerstwa spraw zagranicznych i obrony pracują nad pakietem pomocy przez wiele miesięcy. Ciekawostką jest, że na początku listopada Scholz doprowadził do zawalenia koalicji rządowej w związku z podobnym tematem. Oskarżył lidera FDP, Christiana Lindnera, o blokowanie potrzebnych funduszy na Ukrainę pod pretekstem oszczędzania na długach państwowych.

Baerbock i Pistorius mają ambitne plany, dotyczące m.in. dostarczenia trzech dodatkowych baterii obrony powietrznej (Iris-T) wraz z amunicją, nowych pocisków kierowanych Patriot oraz dziesięciu haubic kołowych. Pomimo ich wysiłków, Scholz kategorycznie odmówił zwiększenia wsparcia militarnego.

Czy tajne plany Berlina, które niedawno zostały ujawnione, mogą skrywać przygotowania do ewentualnego konfliktu z Rosją? Dlaczego decyzje niemieckiego rządu stają się coraz bardziej nieprzejrzyste? Baerbock wydaje się być już poza horyzontem dialogu, przynajmniej gdy chodzi o współpracę z kanclerzem, który blokuje pomoc dla Ukrainy. Te napięcia mogą zdefiniować przyszłość niemieckiej polityki zagranicznej oraz jej zaangażowanie w pomoc dla Ukrainy w obliczu trwającej wojny.