W Polsce sytuacja na rynku pracy staje się coraz poważniejsza. Z danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w grudniu 2024 roku zarejestrowano 94,4 tys. nowych osób bezrobotnych, podczas gdy z rejestrów wykreślono 82,7 tys. osób. Pomimo pewnego wzrostu, ogólna sytuacja nadal wydaje się stabilna. Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, przewiduje, że w nadchodzących miesiącach stopa bezrobocia wyniesie około 5%, nie przekraczając poziomu 5,5%.

Interesujące jest to, że Polska, według metodologii Eurostatu, osiąga jedne z najniższych wskaźników bezrobocia w całej Unii Europejskiej. W ostatnich latach tempo spadku bezrobocia w Polsce przyciąga uwagę analityków. W listopadzie 2024 roku, po uwzględnieniu czynników sezonowych, stopa bezrobocia wynosiła jedynie 3%, co lokuje nas na drugim miejscu w UE, obok Malty. Niższy wskaźnik odnotowały jedynie Czechy, które osiągnęły 2,8%.

Warto również zauważyć, że pomimo ubiegłorocznych klęsk żywiołowych, ich wpływ na wzrost bezrobocia w dotkniętych regionach był znikomy. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wykazało, że dynamika wzrostu bezrobocia w powiatach, które doświadczyły klęsk, wyniosła 1,8%, podczas gdy w pozostałych obszarach kraju 1,6%.

Jednakże, ten nieznaczny wzrost liczby bezrobotnych wiąże się ze spowolnieniem wzrostu płac. Eksperci z ING przewidują, że w 2025 roku wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw osiągnie około 7,5%, co będzie pierwszym od trzech lat jednocyfrowym przyrostem.

W obliczu wyzwań na rynku pracy, eksperci apelują o innowacyjną politykę zatrudnienia i wsparcie dla osob, które znalazły się w trudnej sytuacji. Sytuacja ta budzi niepokój i stawia pytania o przyszłość zatrudnienia w kraju.

Na horyzoncie nie widać wyraźnych sygnałów poprawy, co może prowadzić do większej liczby protestów społecznych oraz wzrostu napięć w różnych sektorach gospodarki. Jak twierdzą analitycy, bezrobocie i jego skutki mogą stać się jednym z kluczowych tematów nadchodzących wyborów.