Kraj

Zawiadomienie do prokuratury dotyczące szpitala na Stadionie Narodowym. Były prezes broni się: "Nie mam sobie nic do zarzucenia"

2024-09-19

Sprawa, która wzbudza ogromne emocje, dotyczy decyzji podjętych przez byłe kierownictwo spółki PL.2012+, odpowiedzialnej za zarządzanie Stadionem Narodowym w Warszawie.

Tematem kontrowersji jest umowa z firmą Ixodes, która pełniła rolę pośrednika między Centralnym Szpitalem Klinicznym MSWiA a Stadionem Narodowym podczas budowy tymczasowego szpitala w trakcie pandemii COVID-19.

W wyniku tej współpracy firma Ixodes otrzymała wynagrodzenie w wysokości ponad 551 tys. zł oraz dodatkowe 253 tys. zł na zwrot kosztów, co zostało ujawnione przez Radio Zet. Zawiadomienie do warszawskiej prokuratury opiera się na podejrzeniach naruszenia art. 296 Kodeksu karnego, dotyczącego wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym. Sankcje przewidziane w tym artykule mogą wynieść od trzech miesięcy do nawet 10 lat pozbawienia wolności.

Wątpliwości budzi opóźnienie w podpisaniu umowy, która została zrealizowana w grudniu 2020 roku, mimo że prace nad budową szpitala ruszyły już w październiku 2020 roku.

Jednak były prezes spółki PL.2012+, Włodzimierz Dola, twierdzi, że wszelkie działania były przeprowadzane w pośpiechu z powodu nagłego polecenia ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego o utworzeniu szpitala na stadionie. Dola podkreślił, że umowa z firmą Ixodes została podpisana po wykonaniu prac i dodał, że w raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2022 roku nie wykazano żadnych nieprawidłowości.

"Obecna sytuacja, w której władze operatora PGE Narodowego działają, może być postrzegana jako medialna gra, mimo że mam nadzieję, że nie jest to ich intencją. Od momentu otrzymania decyzji od Prezesa Rady Ministrów, działaliśmy w niezwykłych warunkach z uwagi na epidemię i potrzebę ochrony zdrowia publicznego. Dzisiejsze polecenia również płyną z Kancelarii Premiera do instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli" – mówi w oświadczeniu Dola.

Podkreślił, że operator Stadionu Narodowego otrzymał zwrot wszystkich kosztów poniesionych na budowę szpitala tymczasowego z Kancelarii Premiera. Jak zaznaczył, nie stwierdzono żadnych działań na szkodę interesu publicznego. "Nie mam sobie nic do zarzucenia i w spokoju oczekuję na dalsze kroki instytucji państwowych," dodał.

Tymczasem sprawa ta budzi nie tylko kontrowersje, ale także zainteresowanie mediów i społeczeństwa, które z niecierpliwością czekają na rozwój sytuacji.