Donald Trump podczas ostatniego wiecu w Las Vegas wywołał burzę spekulacji, odnosząc się do swoich planów terytorialnych. "Wkrótce staniemy się dużym krajem, w niezbyt odległej przyszłości. Zobaczcie to na własne oczy. Przez lata mieliśmy ten sam rozmiar, ale wkrótce może być inaczej" — mówił były prezydent, sugerując potencjalne ambitne cele.

Powroty do tematów, które kiedyś wywoływały kontrowersje, takich jak zakup Grenlandii, sugerowały, że Trump jest gotów powrócić do grona polityków myślących o ekspansji terytorialnej. Jego wcześniejsze wypowiedzi na temat przyłączenia Kanady jako 51. stanu także wciąż pobudzają wyobraźnię jego zwolenników.

Podczas wiecu Trump poruszył również temat wycofania Stanów Zjednoczonych z WHO, które miało miejsce w trakcie jego pierwszej kadencji, oraz zapowiedział możliwy powrót do tej organizacji, jeśli zajdą zmiany. "Może wrócimy do WHO, jeśli trochę się oczyści" — skomentował, nawiązując do decyzji prezydenta Joe Bidena, który cofał decyzję swojego poprzednika.

W wystąpieniu nie zabrakło także krytyki wobec obecnego prezydenta. Trump wskazywał na problemy, które napotykali światowi przywódcy w kontaktach z Białym Domem, podkreślając, że Biden był zajęty i nigdy nie odbierał telefonów.

Dalsza część jego wystąpienia dotyczyła rozmów z zagranicznymi liderami, w tym królem Jordanii oraz saudyjskim następcą tronu, którzy zapowiedzieli znaczące inwestycje w USA. Trump podkreślił, że poprosił o zwiększenie inwestycji z Arabii Saudyjskiej z wcześniej planowanych 600 miliardów dolarów do biliona dolarów w ciągu czterech lat.

Wystąpienie Trumpa, pełne kontrowersyjnych zapowiedzi, ponownie skupiło uwagę mediów i polityków, co przyniosło ze sobą spekulacje na temat ewentualnego powrotu na scenę polityczną. Już teraz wiadomo, że jego plany wywołają gorące dyskusje i niejednoznaczne reakcje zarówno w kraju, jak i za granicą. Czy na horyzoncie pojawi się nowa era oszałamiających propozycji politycznych i terytorialnych?