W ostatnich dniach Polska została wstrząśnięta niecodzienną historią związaną z wizytą kolędową pewnego księdza. Zdarzenie miało miejsce 8 stycznia br., kiedy to internauci dzielili się swoimi doświadczeniami z kolędą na portalach społecznościowych.

Wśród wielu relacji wyróżnia się opowieść pani Ewy, która podczas powrotu do domu spotkała sąsiadkę. Ta, w chwili szczerości, zdradziła, że ksiądz Marek, który odwiedzał mieszkańców, był „dziabnięty” i zachowywał się nieodpowiednio, już na piątym piętrze.

Kiedy około 21:00 pani Ewa usłyszała pukanie do drzwi, nie spodziewała się, co ją czeka. Po otwarciu drzwi zobaczyła księdza, który ledwo trzymał się na nogach, a jego mowa była chaotyczna i niewyraźna.

„Był nietrzeźwy i wydawał dziwne dźwięki, które przypominały szczekanie” – relacjonuje Ewa. To zaskakujące i niewłaściwe zachowanie kapłana wywołało oburzenie wśród wiernych.

W obliczu tej sytuacji, proboszcz parafii podjął decyzję o wysłaniu księdza na urlop. W trakcie niedzielnej mszy zdążył poinformować parafian, iż każdy kapłan może napotkać trudności, co wywołało mieszane uczucia wśród lokalnej społeczności.

Nie jest to jednak jednostkowy przypadek. Wiele osób podkreśla, że problemy z alkoholem wśród duchowieństwa stają się coraz bardziej widoczne. W związku z tym pojawia się postulat, aby podczas kolędy zwiększyć nadzór nad duchownymi, by zapewnić odpowiednie i godne zachowanie w domach wiernych.

Czy to mrożące krew w żyłach zdarzenie wpłynie na wizerunek Kościoła? A może uchroni innych przed podobnymi sytuacjami? To pytania, na które społeczność parafialna będzie zapewne szukać odpowiedzi.