Skandal w polskiej nauce: były szef łukasiewicza ujawnia niepokojące kulisy!
2024-11-05
Autor: Jan
Proces zmiany dyrektorów w instytutach badawczych trwał od marca do września 2023 roku. Jak podkreśla dr Dybczyński, był on weryfikowany i jawny, a jego zakończenie do początku września miało na celu uniknięcie oskarżeń o motywacje polityczne związane z nadchodzącymi wyborami. Zaznacza, że na ważnych stanowiskach dyrektorskich pracowali wybitni naukowcy o międzynarodowej renomie, którzy często odrzucali korzystniejsze oferty z sektora prywatnego.
Po złożeniu mojej rezygnacji, minister Wieczorek drastycznie zmienił swoją postawę. Chciał mnie namówić do podpisania dokumentu, w którym zrzekam się odprawy, w zamian za miesięczne wypowiedzenie. To dziwne, zwłaszcza po sześciu latach pracy w Łukasiewiczu - opowiada dr Dybczyński.
Dodaje, że składał już zeznania przed sądem, a minister Wieczorek również będzie musiał zeznawać. Podkreśla, że jego odprawy wciąż nie zostały wypłacone, co zmusiło go do złożenia pozwu.
Rezygnacja rektora Grudziądza była wymuszoną akcją mająca na celu zamknięcie uczelni w obliczu kolejnych afer w Ministerstwie Nauki. To przypomina moją sytuację. Dlaczego władze naukowe zachowują się w taki sposób? - pyta dr Dybczyński.
W ostatnich dniach portal Niezalezna.pl ujawnił nagranie, na którym minister Wieczorek namawia rektora Publicznej Uczelni Zawodowej w Grudziądzu do złożenia rezygnacji w przeciwnym razie grozi mu likwidacja uczelni. Rektor miał stwierdzić, że złoży rezygnację, ale w swoim czasie, a nie w ministerstwie.
Jako prezes Łukasiewicza poprawiłem warunki pracy naukowców i profesorów w Polsce. Starałem się ograniczyć polityczne wpływy na moją pracę, jednak nowy minister natychmiast wprowadził zmiany, które miały na celu obsadzenie dyrekcji politykami bez odpowiedniego doświadczenia - zaznacza Dybczyński.
Zauważa, że w Radomiu dyrektorem został Adam Duszyk z PSL, a w Łodzi wicedyrektorem został Jarosław Berger, były policjant związany z Koalicją Obywatelską. Podkreśla, że takie nominacje to tylko początek długiej listy polityków, którzy zyskali dostęp do stanowisk dyrektorskich.
W obliczu trwającej krytyki, dr Dybczyński pyta, dlaczego publiczny sektor nie jest w stanie konkurować z prywatnym o najlepszych pracowników, zwłaszcza gdy odprawy i warunki pracy w sektorze prywatnym są zdecydowanie korzystniejsze. Czy nie nadszedł czas, aby władze zaczęły słuchać naukowców i ich potrzeb?
W miarę narastającego skandalu wszyscy oczy skierowane są na ministra Wieczorka, który będzie musiał tłumaczyć swoje działania nie tylko przed sądem, ale także w oczach społeczeństwa. Czy jego kariera właśnie dobiega końca? Co dalej z polską nauką, której reputacja stoi pod znakiem zapytania?