Niedawno dotarły do mnie szokujące informacje od pracowników PKP Cargo. Nowy zarząd tej spółki, mimo wysokich pensji w wysokości 40-50 tys. zł miesięcznie, postanowił szukać dodatkowych źródeł dochodu, ale w sposób nielegalny! Wygląda na to, że członkowie zarządu oddelegowali się sami do rad nadzorczych w spółkach-córkach, gdzie następnie pobierali wynagrodzenie, co może naruszać przepisy prawa.

Warto zauważyć, że obecna sytuacja dotyka tysięcy pracowników PKP Cargo, którzy w wyniku restrukturyzacji masowo tracą pracę. Wśród zwalnianych, atmosfera jest coraz bardziej napięta, a oburzenie wzrasta. Pracownicy donoszą również, że dla usprawiedliwienia działań prezesa Wojewódki stworzono kontrowersyjną opinię prawną, według której jeżeli jest on tylko pełniącym obowiązki, to przepisy go nie dotyczą.

To wywołało falę protestów wśród załogi – jak można zarabiać ogromne pieniądze, a jednocześnie zwalniać tysiące ludzi? Na pytanie Moniki Borkowskiej, czy działania te są świadome, czy wynikają z niewiedzy, Moskal, polityk związany z sprawą, odpowiedział bez wahań: "Pan Wojewódka jest prawnikiem, więc doskonale zna prawo. Jeśli te zarzuty są prawdziwe, to wygląda na to, że świadomie próbował obejść przepisy."

To zdarzenie rzuca cień na całą strukturę zarządzania PKP Cargo i rodzi pytania o transparentność i rzetelność w działaniach zarządu. Czy rolą prezesa nie jest troska o wszystkich pracowników, a nie jedynie o własne dobro? Jak ta sprawa wpłynie na wizerunek spółki w społeczeństwie? Cała Polska z zapartym tchem czeka na rozwój sytuacji!