Rosjanie protestują w Kursku: "Przyznajcie, że trwa wojna!"
2024-11-10
Autor: Jan
W rosyjskim mieście Kursk mieszkańcy Sudży, którzy zostali ewakuowani, zorganizowali spontaniczny protest, domagając się uznania obecnej sytuacji jako wojny. - Przyznajcie, że trwa wojna! - krzyczeli w kierunku przedstawicieli lokalnych władz. Uczestnicy protestu wzywali również do pociągnięcia do odpowiedzialności generałów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo granicy.
Protest na Placu Czerwonym zgromadził kilkadziesiąt osób, w tym wiele z dziećmi. Rzeczniczka władz podkreśliła, że w wydarzeniu uczestniczyło około 120 osób, chociaż liczba protestujących mogła być znacznie wyższa.
Anatolij Drogan, szef wydziału ds. współpracy z organami samorządowymi, spotkał się z demonstrantami, by wysłuchać ich postulatów. Prosił ich o wybór liderów grupy, twierdząc, że chce przekazać im kopię zbiorowego oświadczenia oraz utrzymywać z nimi kontakt. Następnie poinformował, że zgromadzenie jest nielegalne. Po protestujący skierowano słowa: - Żyjemy w trybie operacji kontrterrorystycznej. To nie jest pod kontrolą władz. Wojsko, które tam stało, zginęło. Winni już zostali zatrzymani.
Oburzenie protestujących wzrosło, gdy zaczęli domagać się od władz jasnych odpowiedzi na pytania dotyczące tego, dlaczego nie pojawił się Aleksander Bogaczew, szef regionu Sudży, by stawić czoła ich obawom. Drogan przyznał, że sytuacja na granicy nie była kontrolowana przez władze rosyjskie, a brał w niej udział personel wojskowy, który poniósł straty.
Wśród uczestników protestu padły także oskarżenia, że ewakuacja organizowana przez władze była niewłaściwa, a Putin przez długi czas zapewniał, że rosyjskie dzieci nie będą uczestniczyć w konflikcie zbrojnym. Atmosfera na zgromadzeniu była napięta, a urzędnik oznajmił, że jeśli protestujący chcą krzyczeć, lepiej żeby zakończyli protest.
Obiecano mieszkańcom spotkanie z gubernatorem, które ma odbyć się 12 listopada. To nie pierwszy protest, jaki miał miejsce w Kursku w ostatnich dniach. Mieszkańcy innego przygranicznego regionu, Bolszesołdatskiego, także zgłaszali zniszczenia swoich domów, choć urzędnicy zapewniają, że region nie jest ostrzeliwany.
18 października ogłoszono, że rząd uważa płatności dla mieszkańców Sudży za "niecelowe", obawiając się ich dużego odpływu z regionu. W obliczu rosnącej fali protestów, władze lokalne są pod coraz większą presją, by odpowiedzieć na rosnące niezadowolenie społeczne i uznać trudną sytuację, w jakiej znaleźli się mieszkańcy.