Rosjanie i ich chiński sojusznik w regionie Bałtyku stają się coraz bardziej bezczelni. W ciągu ostatnich tygodni jednostki należące do Rosji i Chin są podejrzewane o zniszczenie kilku kluczowych kabli, które łączą państwa NATO. Szczególnie wyraźna była obecność tzw. cienia floty rosyjskiej, składającej się z setek starych i zniszczonych tankowców, które stają się poważnym zagrożeniem dla środowiska.

Wszystko wskazuje na to, że Chiny postanowiły odebrać Rosji część jej wpływów. Działania amerykańskich władz, które nałożyły sankcje na dziesiątki tankowców, przynoszą efekty. Nowe restrykcje, wprowadzone przez chińską grupę portową Shandong, dotyczą wszystkich jednostek z rosyjskiej floty, które znajdują się na amerykańskiej liście sankcyjnej. W rezultacie, znane porty w Qingdao, Rizhao i Yantai, które wcześniej były kluczowymi punktami importu ropy z Iranu, Rosji i Wenezueli, zamknęły swoje wody dla tych statków.

Z danych Kpler wynika, że w ubiegłym roku prowincja ta importowała około 1,74 miliona baryłek ropy dziennie z wymienionych krajów, co odpowiadało około 17% chińskiego importu ropy. Ta sytuacja może mieć poważne konsekwencje dla przemysłu naftowego w Rosji.

Uderzenie Chin w Rosję i Iran to tylko początek, ponieważ amerykańskie źródła wskazują, że tak zwana „flota cieni” jest znacznie większa niż aktualnie zidentyfikowane tankowce. Ekspert Lloyd's List Intelligence, Michelle Wiese Bockmann, ocenia, że liczba tankowców, które transportują ropę z Rosji, Iranu i Wenezueli, sięga 669. Z tego około 300 jednostek może należeć bezpośrednio do Rosji.

Oprócz obaw związanych z dostawami surowców, to wydarzenie może mieć również daleko idące skutki polityczne, ponieważ Chiny wykazują coraz większą gotowość do szanowania globalnych norm i prowadzenia suwerennej polityki bazującej na ekonomicznych interesach. Co to oznacza dla przyszłości rosyjskiego sektora naftowego oraz jego relacji z Chinami? W miarę jak napięcia rosną, nadchodzące miesiące mogą przynieść zaskakujące zwroty akcji w geopolityce regionu.